To miał być europejski gigant, który stawiłby czoło łączącym swoje siły graczom w Azji i Ameryce. Deutsche Boerse najbardziej jest znana z tego, że zarządza giełdą we Frankfurcie, a London Stock Exchange – giełdą w Londynie. Ale LSE posiada także giełdę w Mediolanie. A dodatkowo obie spółki działają w wielu innych sektorach skomplikowanego biznesu finansowego, jak handel bardziej zaawansowanymi instrumentami finansowymi, a także rozliczanie transakcji i świadczenie usług depozytu papierów wartościowych.
Lista wątpliwości Komisji Europejskiej jest bardzo długa. W opublikowanym w środę komunikacie KE wylicza pięć głównych obszarów, w których obawia się dominacji nowej spółki.
Jeden z nich to usługi clearingowe, czyli pośrednictwo w rozliczaniu transakcji zakupu instrumentu finansowego pomiędzy dwoma jej stronami. Pośrednik bierze od stron zabezpieczenie, a w przypadku połączonej DB i LSE suma tych zabezpieczeń sięgnęłaby 150 mld euro, co uczyniłoby ją największą izbą rozliczeniową świata.
Również w przypadku obrotu instrumentami pochodnymi fuzja może pogorszyć ofertę dla klientów. LSE jest światowym liderem derywatów opartych na długoterminowych stopach procentowych, a DB – dla instrumentów pochodnych opartych na stopach procentowych znajdujących się w obrocie pozagiełdowym.
Obie giełdy są także bardzo ważnymi graczami na rynku transakcji repo i jedynymi podmiotami oferującymi rozliczenia dla stron tych transakcji. Proponowana fuzja może też znacznie pogorszyć konkurencję na rynku papierów wartościowych niemieckich spółek. Wreszcie ograniczeniu może ulec konkurencja na rynku funduszy indeksowych, które odwzorowują indeksy giełdowe.