Oszczędności Polaków. Giełdę omijamy szerokim łukiem

Na rynku kapitałowym pracuje tylko jedna szósta oszczędności Polaków. Wciąż królują depozyty.

Aktualizacja: 25.08.2016 21:32 Publikacja: 25.08.2016 19:22

Foto: Fotorzepa, Marta Bogacz Marta Bogacz

Mamy ponad 1,2 bln zł oszczędności. Tylko w ciągu pierwszego półrocza wzrosły one o 37 mld zł, czyli o 3 proc. Wciąż daleko nam do czasów świetności, jeszcze przed zmianami w otwartych funduszach emerytalnych, kiedy powiększały się one w tempie dwucyfrowym.

W ogonie Europy

Nie licząc silnego wyhamowania dynamiki, w wyniku zamachu na OFE, kiedy fundusze przestały być obowiązkowe i straciły połowę aktywów, oszczędności Polaków rosną w miarę regularnie.

– Trudno oczekiwać, że szybko zbliżymy się do wysokich poziomów, które można zaobserwować na Zachodzie – nie zapominajmy, z jak niskiej bazy wystartowaliśmy – mówi Maciej Bitner, główny ekonomista WiseEuropa. Włosi na przykład mają w stosunku do swojego PKB trzy razy więcej oszczędności niż Polacy. Niemcy zgromadzili oszczędności sięgające dwukrotności PKB. Lepsi od nas są też Węgrzy, którzy odłożyli równowartość swojego rocznego PKB.

To, co jednak jest najbardziej niepokojące, to nie wielkość naszych oszczędności, ale ich struktura. 58 proc. stanowią depozyty bankowe, a niemal 14 proc. gotówka w obiegu. W OFE znajduje się ponad 11 proc. Dobrowolnie na rynku kapitałowym Polacy ulokowali tylko 17 proc. pieniędzy, z czego 9 proc. w funduszach inwestycyjnych, a 5 proc. w ubezpieczeniowych funduszach kapitałowych. 3 proc. to akcje giełdowych spółek posiadane przez inwestorów indywidualnych, a tylko 1 proc. ulokowaliśmy w obligacjach skarbowych.

– Nad Wisłą nie widać kultury inwestowania w papiery wartościowe. Panuje teoria, że to efekt stosunkowo małej liczby wystarczająco zamożnych osób. Jednak to tylko po części wyjaśnia to zjawisko – uważa Bitner. Jego zdaniem polski rynek kapitałowy jest mały, więc zarządzające funduszami TFI mają dosyć wysokie opłaty, żeby biznes był opłacalny. – To zniechęca przeciętnego Kowalskiego do funduszy i rynek się rozwija bardzo wolno. W ten sposób następuje sprzężenie, z którego trudno wyjść – mówi ekonomista.

Między innymi z powodu wysokich opłat regularna inwestycja w akcje z warszawskiej giełdy przyniosła w latach 2000–2015 gorsze efekty od bankowych lokat. Fundusze akcyjne w tym czasie zarobiły tylko 7,8 proc., a depozyty 14,6 proc. To dodatkowo daje sygnał zwykłemu obywatelowi, że odkładanie do banku wcale nie jest takim złym pomysłem – wskazuje Bitner.

Pieniądze nie pracują

Zachowawcze podejście Polaków to problem dla całej gospodarki. Oszczędności w banku nie mają bowiem w większości charakteru długoterminowego.

– Bank finansuje przedsiębiorstwa najczęściej na krótki okres, musi bowiem liczyć się z tym, że deponenci mogą w każdej chwili chcieć wycofać środki – tłumaczy Maciej Bitner. – Kapitał pochodzący z banków nie jest w stanie więc wspierać ryzykownych prywatnych inwestycji – dodaje.

Rząd chce ten problem rozwiązać. Panaceum ma być Program Budowy Kapitału, który w założeniach ma zagospodarować oszczędności Polaków i skierować ich strumień właśnie na rynek kapitałowy. Rządowy plan budzi jednak wątpliwości, bo pracownicze programy ma tworzyć i przez dwa pierwsze lata nimi zarządzać państwowe TFI. – Można się zastanawiać, czy faktycznie będą to dwa lata, a nie dziesięć lat. Pytanie, na co też będą te środki przeznaczane. Jest dużo niewiadomych – wskazuje Bitner.

Mamy ponad 1,2 bln zł oszczędności. Tylko w ciągu pierwszego półrocza wzrosły one o 37 mld zł, czyli o 3 proc. Wciąż daleko nam do czasów świetności, jeszcze przed zmianami w otwartych funduszach emerytalnych, kiedy powiększały się one w tempie dwucyfrowym.

W ogonie Europy

Pozostało 91% artykułu
Giełda
WIG20 próbuje powalczyć o 2500 pkt
Giełda
NYSE będzie działać 24/7? To byłaby prawdziwa rewolucja
Giełda
WIG20 znów nie może sforsować poziomu 2500 pkt
Giełda
Łowy na dywidendy czas rozpocząć
Giełda
WIG20 w efektownym stylu powraca powyżej 2500 pkt