Szykuje się wezwanie na Paged, trwa na Komputronik, Uniwheels i Polną, a w kilku innych spółkach właśnie odbywa się przymusowy wykup akcji od mniejszościowych akcjonariuszy. Ten exodus wynika z kilku czynników, a tłumaczenie go kiepską koniunkturą byłoby nadużyciem, zważywszy fakt, że tylko w tym roku indeks WIG urósł o ponad 18 proc.
Na wycofanie spółek z giełdy najczęściej decydują się dominujący akcjonariusze. Tłumaczą to wysokimi kosztami, wzrostem obowiązków informacyjnych po wprowadzeniu rozporządzenia MAR, a rekordowo niskie stopy procentowe zapewniają im tanie finansowanie. – Pomimo sporych zwyżek na polskim rynku w ciągu ostatniego roku wyceny spółek nadal pozostają niezbyt wygórowane – zwraca uwagę Seweryn Żołyniak, makler papierów wartościowych ARIA Fund.
Wśród wycofanych w tym roku firm są tak znane marki, jak Farmacol, Graal, Hutmen czy Pekaes. Dla drobnych akcjonariuszy i inwestorów finansowych wezwanie może być okazją do zarobku. W tym roku nie brakowało sytuacji, gdy pierwotnie proponowana cena w wezwaniu szła w górę. Inwestorzy zastanawiają się, jak będzie w Pagedzie. Przejmujący – czyli Mespila BIS – zamierza ogłosić wezwanie, a następnie wycofać spółkę z obrotu. Już na wstępie studzi oczekiwania, informując, że w wezwaniu zaoferuje najniższą możliwą cenę. To najwyraźniej zmroziło inwestorów, gdyż zamiast zwyżki kursu, która zazwyczaj jest reakcją na zapowiedź wezwania, akcje Pagedu w czwartek taniały. Po południu za jedną płacono niespełna 58 zł, czyli o prawie 3 proc. mniej niż dzień wcześniej. Paged działa w branży meblowej. Na giełdzie notowany jest od 21 lat. Jego kurs systematycznie rośnie.
– Podmioty związane z rodziną Mzyków kontrolują już ok. 81,5 proc. akcji Pagedu, więc do powodzenia wezwania wiele nie trzeba. W praktyce wystarczy 90 proc., by podjąć uchwałę o dematerializacji akcji – zwraca uwagę Krystian Brymora, analityk z Domu Maklerskiego BDM. Znaczącym akcjonariuszem w meblowej spółce jest Dyrekcja Generalna Lasów Państwowych. Zapytaliśmy ją, czy zamierza sprzedać akcje, ale do czasu zamknięcia tego wydania „Rzeczpospolitej" nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Zdaniem analityków duża liczba wycofywanych w ostatnim czasie spółek nie powinna być powodem do zmartwień. Podkreślają, że przy tak dobrej koniunkturze giełdowej, z którą ostatnio mamy do czynienia (zakładając, że obserwowany trend boczny jest tylko przerwą w kontynuacji hossy), wyjście z giełdy niektórych spółek jest naturalną koleją rzeczy. Warto zwrócić uwagę, że gdy w spółce jest jeden dominujący akcjonariusz, z jego perspektywy przebywanie na parkiecie wiąże się ze znaczącą utratą kontroli.