– Na pewno skup akcji jest zjawiskiem korzystnym dla akcjonariuszy mniejszościowych. Akcje utrzymane w portfelu inwestora zwiększają swój względny udział w akcjonariacie spółki, a pozytywne tendencje cenowe zwiększają majątek inwestora – podkreśla Kamil Hajdamowicz, zarządzający aktywami w Vienna Life TU na Życie.
Natomiast dywidenda jest bardziej przejrzysta i wygodniejsza. Jej minusem jest natomiast płacony od razu podatek. O tym, jakie emocje potrafi wywołać temat dystrybucji gotówki, świadczy niedawne walne zgromadzenie w spółce Toya. Część akcjonariuszy optowała ostro za dywidendą, inni zdecydowanie woleli buy back. Ostatecznie stanęło na dywidendzie.
Na polskim rynku kapitałowym są stosowane co najmniej trzy konstrukcje prawne buy backu. Pierwsza zakłada skupowanie akcji z rynku podczas sesji giełdowych, druga to ogłoszenie publicznego wezwania, a trzecia polega na szybkiej ofercie skupu, skierowanej przez spółkę do inwestorów.
– W przypadku pierwszej konstrukcji spółka jest w stanie rozłożyć program skupu na wiele kwartałów i skupować małe ilości akcji podczas każdej sesji – mówi Wojciech Napiórkowski, dyrektor zarządzający aktywami w Origin TFI. Dodaje, że zaletą tej konstrukcji jest skupowanie akcji po niskiej cenie, minusem natomiast czas potrzebny na nabycie znaczącego pakietu.
Na skup akcji można również patrzeć przez pryzmat wycofania spółki z obrotu, a właśnie takie zjawisko obserwujemy w ostatnich kilkunastu miesiącach na warszawskiej giełdzie. Od stycznia parkiet opuściło już 12 firm, a zadebiutowały zaledwie cztery.
– Jeśli akcjonariusz uważa, że niskie notowania to sytuacja przejściowa, może pokusić się o skup akcji i wycofanie z giełdy. Tym bardziej w spółce, które nie zamierza w przyszłości prosić o dodatkowy kapitał – mówi Marcin Materna, szef działu analiz Millennium DM. Dodaje, że finansowanie takiego wykupu nie jest przy obecnych stopach drogie.