Trudno o optymizm w sytuacji, gdy w KNF jest zaledwie sześć prospektów emisyjnych, a dwa razy więcej postępowań jest zawieszonych. Poprawę możemy zobaczyć jesienią. Pod warunkiem, że sytuacja na rynkach będzie sprzyjająca.
Na drugim biegunie mamy spółki wycofywane z obrotu. W 2017 r. z parkietu zniknęła rekordowa liczba 20 firm, a wiele wskazuje, że w 2018 r. będzie ich jeszcze więcej. Od stycznia wycofano walory 10 emitentów, trwa kilka wezwań, a w kilkunastu spółkach toczy się przegląd opcji strategicznych.
Aktywności na rynku fuzji i przejęć sprzyjają niskie wyceny. – Jednak nie jest to ani jedyny, ani prawdopodobnie najbardziej istotny czynnik, tym bardziej jeśli wziąć pod uwagę, że nie tylko nasza, ale i globalna gospodarka najlepszy okres w tym cyklu koniunktury ma już za sobą – podkreśla Roman Przasnyski, analityk Gerda Broker. Wtóruje mu Wojciech Napiórkowski, dyrektor zarządzający aktywami w Origin TFI. – Po reformie OFE został wprowadzony suwak, który powoduje konieczność transferu do ZUS kilku miliardów złotych rocznie. Po drugie, wzrosła presja na umorzenia w polskich TFI. To w szczególności uderza w średnie i mniejsze spółki – wymienia. Dodaje, że ostatnio dochodzi nam jeszcze trzeci element przelewający „czarę goryczy", czyli sytuacja w funduszach emerging markets.
Na GPW trwają wezwania do sprzedaży akcji takich spółek, jak MCI, Ferrum czy Pamapol. Z kolei przegląd opcji strategicznych ogłosiły m.in. K2 Internet, Erg, Polnord czy GTC. To właśnie branża deweloperska wskazywana jest najczęściej przez analityków jako ta, gdzie można spodziewać się największej liczby roszad kapitałowych. Będzie się też działo w energetyce.