Wszystko jest już jasne. Marek Dietl oficjalnie został wybrany na nowego szefa warszawskiej giełdy. W ubiegłym tygodniu, w środę, jego kandydaturę na to stanowisko zgłosiło w imieniu Skarbu Państwa Ministerstwo Rozwoju i Finansów. Z racji tego, że Skarb Państwa dzięki uprzywilejowaniu posiada ponad połowę wszystkich głosów, poniedziałkowe walne zgromadzenie GPW było już tylko formalnością. Dietl ma jednak tylko rok, aby wykazać się na stanowisku szefa GPW. Za rok kończy się bowiem kadencja całego zarządu. Inna sprawa, że nowemu szefowi warszawskiego rynku sprzyja otoczenie. Skorzystać może na tym nie tylko on sam, ale przede wszystkim cała giełda.
Zarys działań
Dietl z GPW jest bezpośrednio związany od czerwca 2016 r. Wtedy to dołączył do Rady Giełdy, gdzie pełnił funkcję przewodniczącego komitetu strategii. – Z naszego doświadczenia wspólnej pracy w Radzie mogę powiedzieć, że Marek Dietl, przynajmniej jeśli chodzi o poziom wiedzy z szeroko rozumianej ekonomii, jest bardzo dobrze przygotowany. Na pewno jest to jego mocna strona. Pozostaje mieć nadzieję, że tę wiedzę przełoży na sprawne dowodzenie kluczową instytucją rynku kapitałowego – mówi Jarosław Dominiak, prezes Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych, który w Radzie Giełdy współpracował z nowym prezesem GPW. Dietl jednocześnie jest społecznym doradcą ekonomicznym prezydenta. W latach 2008–2012 pracował w Krajowym Funduszu Kapitałowym. W latach 2008–2013 był mediatorem w Sądzie Polubownym przy KNF, a w latach 2007–2008 członkiem rady nadzorczej BGK.
– Bardzo się cieszę z wyboru Marka Dietla na prezesa giełdy. Znamy się już ze wspólnych prac w jednym z zespołów w Kancelarii Prezydenta, dlatego sądzę, że nasza współpraca z giełdą będzie przebiegała nadal w świetnej atmosferze. GPW jest mu znana, był członkiem Rady Giełdy, ma bardzo dobre wykształcenie i background ekonomiczny – mówi Marcin Dyl, prezes Izby Zarządzających Funduszami i Aktywami.
Do tego, aby objąć stanowisko szefa GPW, Dietl potrzebuje jeszcze zgody KNF. Już jednak podczas poniedziałkowego walnego zgromadzenia nakreślił główne kierunki działania. – Giełda jest pewnym rodzajem dobra narodowego i instytucją, która świadczy o sukcesie transformacji. Pierwszym celem, jaki sobie stawiam, jest to, aby tego dorobku nie zmarnować. Z racji tego, że w Radzie Giełdy kierowałem komitetem strategii, jestem dość dobrze zorientowany w projektach strategicznych, które są teraz podejmowane. Z rzeczy, które powinny być wzmocnione, to na pewno budowanie skali giełdy. Jednym ze sposobów na to są alianse strategiczne. Wierzę, że w Europie Środkowo-Wschodniej w pewnych niszach rynkowych jest szansa na ich zbudowanie – stwierdził Dietl, zaznaczając jednocześnie, że nie chodzi o łączenie się giełd. – Z drugiej strony widać, że rynek private equity rośnie zdecydowanie szybciej niż kapitalizacja spółek na giełdach. Do tego w Polsce mamy sytuację, w której rząd przeznacza pieniądze na wsparcie jednego z elementów rynku private equity, czyli venture capital.
Zdaniem Dietla giełda musi się odnaleźć w tym świecie. Rynek niepubliczny jest konkurencją dla giełdy, ale i są synergie na poziomie pozyskiwania finansowania i widać tutaj wielopoziomową możliwość współpracy. – Zamiast walczyć z trendem, chciałbym się z nim zaprzyjaźnić. Kolejny element to kwestia zmian technologicznych. Często były one traktowane jako pewien rodzaj zagrożeń. Technologia niekoniecznie musi być wrogiem, może stać się sprzymierzeńcem – podkreślił Dietl.