Czy obserwowana ostatnio słabość rodzimych indeksów to korekta trendu wzrostowego, czy jednak początek jego zmiany?
Moim zdaniem to tylko korekta i to dosyć płytka. Po wzroście indeksów od listopada o 20-30 proc., cofnięcie rzędu 5 proc. nie jest bolesne. Techniczne wsparcia nie zostały przełamane przez notowania, więc na razie nie ma zagrożenia zmianą trendu.
A czy powinniśmy się obawiać o prezydenta USA? Bo to właśnie jego nieudolność w sprawowaniu urzędu stanowiła ostatni impuls do spadków.
Z wpływem Donalda Trumpa na rynki mam pewien problem. Przykładowo - przed wyborami mówiło się, że to triumf Hillary Clinton zapewni surowcom zwyżkę cen, tymczasem po zwycięstwie kandydata Republikanów wyceny ruszyły na północ. Dlatego wydaje mi się, że dla inwestorów globalnych Trump jest tylko tematem zastępczym. Warto zwrócić uwagę, że o ile w zeszłym roku rynki ekscytowały się Brexitem, potem wyborami w USA, a w tym roku wyborami w Holandii i we Francji, to teraz nie ma na horyzoncie silnego czynnika ryzyka z jasno sprecyzowaną datą. Trudno więc wskazać argument, który przemawiałby za silniejszą przeceną na rynkach.