Patrząc na to, co się działo w ubiegłym roku na warszawskiej giełdzie, w ciemno można było obstawiać, że wielu inwestorów zakończy rok pokaźnymi zyskami. Powody do zadowolenia mają nie tylko inwestorzy, ale i fiskus, który może liczyć na solidne wpływy z tytułu podatku od zysków kapitałowych.
Z szacunkowych wyliczeń „Parkietu", które bazowały na danych z domów maklerskich, wynika, że w giełdowych PIT za 2017 r. inwestorzy wykażą łączny dochód w wysokości ok. 8,5 mld zł. Co prawda dochody inwestorów giełdowych rosną systematycznie od kilku lat, ale i tak ubiegłoroczne osiągnięcie wyraźnie wykracza poza średnią.
Wystarczy powiedzieć, że aktywność na giełdzie w 2016 r. przyniosła inwestorom dochód w wysokości 6 mld zł, rok wcześniej było to 5,3 mld zł, a dwa lata wcześniej 4,9 mld zł.
Aby znaleźć tak dobry rok jak 2017, trzeba się cofnąć aż do 2007 r., kiedy to giełda dała zarobić aż 11,1 mld zł. Wtedy jednak inwestorzy indywidualni żyli hossą średnich i małych spółek.
Ubiegłoroczna hossa miała już zdecydowanie inny charakter. Zwyżki notowały przede wszystkim największe spółki. WIG20 zyskał ponad 26 proc., mWIG40 w tym czasie urósł o prawie 15 proc., zaś sWIG80 zyskał niewiele ponad 2 proc. Nie przeszkodziło to jednak inwestorom zainkasować pokaźnych kwot. Średni dochód inwestora to ponad 33 tys. zł.