Przebieg wczorajszej sesji na warszawskim parkiecie był nieco zaskakujący. Co jednak najważniejsze, było to miłe zaskoczenie. Mimo presji ze strony Wall Street i spadków w Europie nasz rynek radził sobie zaskakująco dobrze. Praktycznie cały dzień indeks WIG20 był na plusie. Ostatecznie zamknął notowania wzrostem rzędu 1,3 proc. Taka postawa warszawskiego rynku może być dobry sygnałem przed kolejnymi dniami. Czy faktycznie tak będzie? 

Dzisiejsza sesja niestety zaczyna się jednak od przeceny. W pierwszych minutach handlu WIG20 tracił 0,2 proc. Oczywiście nie jest to wynik, który robi jakieś piorunujące wrażenia i nie wyklucza tego, że popyt ma szansę się jeszcze uaktywnić.

Poniedziałkowe straty odrabiały za to wczoraj indeksy amerykańskie. Główne wskaźniki zakończyły dzień wzrostami wyraźnie przekraczającymi 1 proc. Oczywiście trudno na razie mówić o jakimś przełomie. Bardziej należy ten ruch traktować w kategorii odreagowania, tym bardziej, że wciąż mamy do czynienia z czynnikami ryzyka chociażby w postaci wojny handlowej.

Mieszane nastroje panowały podczas azjatyckiej części notowań. Na plusie dzień zamknął m.in. Nikkei225, który urósł 0,1 proc. Na drugim biegunie znalazł się Kospi, który stracił 1,3 proc.

Dzisiejszy kalendarz makroekonomiczny raczej nie rozpieszcza inwestorów. Z ciekawszych danych czeka nas m.in. publikacja dotycząca stopy bezrobocia w strefie euro czy też odczyt indeksu PMI dla usług w Stanach Zjednoczonych. Na naszym rynku trwa natomiast sezon wynikowy. Część firm publikuje jeszcze raporty za 2017 r., ale część pokazuje już osiągnięcia z I kwartału tego roku. Należy do nich LPP, które podało wstępne wyniki za I kwartał. Te jednak są słabsze od oczekiwań rynkowych.