Przez pierwszą część piątkowej sesji krajowe indeksy miały wyraźny problem z obraniem kierunku. Decyzji nie ułatwiało inwestorom negatywne nastroje panujące na pozostałych europejskich rynkach akcji. Dopiero w drugiej części handlu uaktywnił się większy popyt, co pozwoliło wyciągnąć główne wskaźniki na wyższe poziomy i zakończyć dzień efektowna zwyżką. WIG20 finiszował 1,4 proc. na plusie.

Duża w tym zasługa publikacji lepszych od spodziewanych danych z amerykańskiego rynku pracy, które wyraźnie uaktywniły kupujących na rynkach akcji, choć nie wszystkie parkiety z tej okazji skorzystały. Wśród negatywnych wyjątków znalazły się Frankfurt i Budapeszt, gdzie główne indeksy zamknęły się pod kreską.

W Warszawie centrum uwagi inwestorów były banki. Początkowo obawy inwestorów o ich przyszłe zyski ciążyły ich notowaniom, ale po południu sytuacja diametralnie się zmieniła, gdy pojawił się większy popyt, do czego przyczyniły się dane z USA, które zaostrzyły apatyt globalnych inwestorów na ryzykowne aktywa. W efekcie wszyscy przedstawiciele sektora z nawiązką odrobili przedpołudniowe straty. Kupujący byli też bardzo aktywni na papierach spółek energetycznych i rafineryjnych. Jedyną spółka z WIG20, która w piątek nie przekonała do siebie inwestorów było LPP.

Kupujący pojawili się też na szerokim rynku akcji. W efekcie większość notowanym na mim spółek zakończyła sesję na plusie. Zwyżkom kolejny dzień z rzędu przewodził Krezus, na drugim biegunie, wśród najmocniej przecenionych, znalazło się Sygnity.