Kombinacja byczo nastawionych analityków i niedźwiedziego klimatu wśród inwestorów podbiły potencjalny zwrot na rosyjskim rynku akcji do najwyższego poziomu od kryzysu walutowego ponad dwa lata temu.

Za każde 100 dolarów zainwestowane w akcje spółek notowanych w Moskwie udziałowcy mogliby zainkasować 17 dolarów w formie zysków w ciągu 12 miesięcy, wynika z szacunków analityków zebranych przez Bloomberga. To dwa razy więcej niż inwestorzy mogliby zarobić na rosyjskich obligacjach skarbowych, czy też na akcjach firm z innych rynków wschodzących.

Jednak inwestorom to nie wystarcza. Są skłonni płacić za akcje firm rosyjskich najmniej od stycznia 2015 roku niż za walory z konkurencyjnych rynków wschodzących, ponieważ ceny ropy naftowej wciąż są zbyt niskie i nie spełniają się nadzieje na złagodzenie amerykańskich sankcji.

Nathan Griffits, zarządzający w NN Iinvestment Partners w Hadze wskazuje, iż od stycznia 2016 ceny ropy wracały do poprzedniego poziomu i właśnie to było powodem mocnego wzrostu prognoz analityków, a kiedy reflacyjny cykl na rynku ropy dobiegł końca, inwestorzy zaczęli kwestionować zasadność podniesienia szacunków wyników firm.

Jednak prognozy wyników rosyjskich spółek wciąż rosną i to znacznie szybciej niż na innych rynkach wschodzących. Wskaźnik cena/zysk dla spółek z dolarowego indeksu RTS dla prognozowanych zysków wynosi 5,79.