Dokument przedstawiła w poniedziałek unijna komisarz ds. konkurencji Margrethe Vestager. Kraje zainteresowane, w tym Polska, mają teraz siedem tygodni na ocenę, czy wynegocjowana z Gazpromem ugoda jest wystarczająca. Polska dyplomacja na razie wstrzymuje się z komentarzem, chce poddać ugodę testowi rynkowemu.
Trzy zarzuty
Ugoda zakończyłaby spór z Gazpromem o wykorzystywanie pozycji dominującej na rynku gazu w Europie Środkowo-Wschodniej. KE rozpoczęła śledztwo w tej sprawie we wrześniu 2012 r., dokonawszy niezapowiedzianych inspekcji w 20 spółkach powiązanych z Gazpromem lub współpracujących z tym koncernem w krajach Europy Środkowej i Wschodniej. W kwietniu 2015 r. postawiła rosyjskiej spółce formalne zarzuty.
Po pierwsze, oskarżyła Rosjan o dzielenie rynku gazu tak, aby surowiec dostarczany przez tę spółkę nie mógł być przedmiotem swobodnego handlu między odbiorcami w Europie. Po drugie, unijnym urzędnikom nie podobało się wiązanie przez dostawcę cen gazu z cenami ropy. Po trzecie wreszcie, KE podejrzewała, że Gazprom utrudnia dostawy gazu do tych krajów z innych źródeł.
Przedstawiony w poniedziałek projekt ugody zawiera zobowiązania Gazpromu do działań naprawczych we wszystkich trzech obszarach. W zamian Rosjanie unikną kary, która mogłaby wynieść do 10 proc. rocznych obrotów spółki. Ale Brukseli na ugodzie też zależało, bo – jak wynikało z nieoficjalnych informacji – prawnicy obawiali się, że kara mogłaby być zakwestionowana przed sądem.
– Uważamy, że zobowiązania Gazpromu umożliwią swobodny przepływ gazu w Europie Środkowej i Wschodniej po konkurencyjnych cenach. Są odpowiedzią na nasze zastrzeżenia i zapewniają rozwiązanie na przyszłość zgodne z zasadami UE. W rzeczywistości pomogą łatwiej zintegrować rynek gazu w regionie – powiedziała komisarz Vestager.