Z szacunków „Rzeczpospolitej" wynika, że Polska po 2020 roku może dostawać przynajmniej 3–4 mld euro średniorocznie mniej niż obecne 15 mld euro. Ucierpią polityka spójności i polityka rolna. Takie będą straty, jeśli państwa członkowskie nie zdecydują się na zwiększenie składek do wspólnego budżetu po Brexicie i w sytuacji, gdy wydłuża się lista priorytetów finansowych.

Komisja Europejska przedstawiła w środę projekt zacieśnienia integracji w strefie euro. Przewiduje powołanie stałego ministra finansów, a docelowo całego ministerstwa dla grupy krajów posługujących się wspólną walutą, stworzenie Europejskiego Funduszu Walutowego, zaczątek wspólnych obligacji, a wreszcie „makroekonomiczną funkcję stabilizacyjną", która jest skomplikowaną nazwą dla odrębnego budżetu strefy euro. – Nie będzie to mechanizm stałych transferów finansowych między krajami – zastrzegł wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Valdis Dombrovskis.

Komisja jest ostrożna, bo wie, że taka propozycja spotkałaby się ze sprzeciwem Berlina. I proponuje dwie opcje: fundusz, który w razie kryzysu zapewniałby kontynuowanie finansowania ważnych publicznych inwestycji infrastrukturalnych, lub fundusz, który stanowiłby ubezpieczenie od bezrobocia. O kwotach nie ma na razie mowy, ale w propozycji wspomina się, że pieniądze mogłyby pochodzić z unijnego budżetu albo bezpośrednio ze składek państw członkowskich. Byłby to zatem kolejny priorytet na wydłużającej się liście wydatków europejskich przed debatą na temat nowego budżetu UE po 2020 roku.

Ta dyskusja miała się rozpocząć wraz z projektem KE na jesieni tego roku, ale komisarz ds. budżetu Günther Oettinger zapowiedział, że z liczbami zaczeka na ustalenia negocjacji dotyczących Brexitu. Pierwszy projekt pojawi się zatem na wiosnę lub jesienią 2018 roku. Już jednak wiadomo, że pieniędzy dla Polski będzie mniej. – Samo wyjście z UE tak dużego płatnika netto jak Wielka Brytania spowoduje dziurę ok. 10–13 mld euro – mówi „Rz" Jan Olbrycht (PO), który jest sprawozdawcą Parlamentu Europejskiego w sprawie nowego wieloletniego budżetu.

Do tego należy doliczyć wydatki na nowe priorytety, takie jak obrona, bezpieczeństwo czy migracja. Wstępnie oceniamy je na 10–11 mld euro. To daje w sumie 23–24 mld euro mniej rocznie w budżecie UE na dotychczasowe cele – wyjaśnia eurodeputowany. Jeśli państwa członkowskie zdecydują o pozostawieniu składek na dotychczasowym poziomie 1 proc. ich PKB, to Polska straci wiele miliardów euro. Gdyby do tych czynników doszła chęć rewanżu za brak solidarności wobec uchodźców czy za problemy z praworządnością, to koszty dla nas będą jeszcze większe.