RODO: przedsiębiorcom zostało pół roku na wdrożenie przepisów - rozmowa z Arwidem Mednisem

RODO to nie tylko prawo, ale także IT i kwestie organizacyjne. Zapewnienie kompleksowego wdrożenia nowych przepisów, szczególnie w dużych organizacjach, może przerastać możliwości pojedynczej kancelarii prawnej. Oceny ryzyka, których wymaga RODO to praca bardziej dla analityka niż prawnika i tylko duża organizacja, zapewniająca kompleksowe wsparcie, jest w stanie dostarczyć odpowiednich narzędzi – mówi dr Arwid Mednis prowadzący praktykę TMT/IP & Data Protection w PwC Legal w rozmowie z Michałem Kołtuniakiem.

Publikacja: 06.12.2017 05:50

RODO: przedsiębiorcom zostało pół roku na wdrożenie przepisów - rozmowa z Arwidem Mednisem

Foto: Adobe Stock

Rz: Od 25 maja 2018 r. będziemy zobowiązani do stosowania przepisów RODO, czyli unijnego rozporządzenia ogólnego o ochronie danych osobowych. Skala zmian w porównaniu z obecnym stanem prawnym jest ogromna. Pozostało sześć miesięcy na dostosowanie się do tych zmian. Jak z pana punktu widzenia wygląda stan wdrożenia tych przepisów w Polsce?

Arwid Mednis: Wdrożenie RODO okazało się sprawą bardziej skomplikowaną niż się początkowo wydawało. Część firm i instytucji już dawno rozpoczęła proces wdrożenia i ci zdążą. Część czekała na polskie przepisy zmieniające regulacje sektorowe, bo w nich mają się znaleźć ograniczenia niektórych obowiązków wynikających z RODO. Jednak ich przyjęcie może się znacznie opóźnić, dlatego administratorzy danych powinni przyjąć, że trzeba wdrożyć RODO wprost, nie czekając na ewentualne zmiany, ponieważ istnieje ryzyko dużych kar.

To czy organizacja zdąży wdrożyć RODO przed końcem maja zależy od kilku czynników: wielkości firmy, charakteru i zakresu przetwarzania danych. Inaczej będzie w banku czy dużej firmie ubezpieczeniowej, a inaczej w mniejszej firmie produkcyjnej, która nie ma klientów – osób fizycznych, a jedynymi danymi będą dane pracownicze, dane dostawców, dane z kamer ochrony oraz książki wejść i wyjść. Jeśli klientami są osoby fizyczne, to ich dane wykorzystuje się w różnych celach: realizacji umowy, marketingowych oraz różnych celach przewidzianych przepisami. Np. banki muszą sprawdzić zdolność kredytową, zakłady ubezpieczeniowe – ryzyko ubezpieczeniowe, i to jest ich ustawowy obowiązek. Tych celów może być naprawdę dużo: sprawdzenie pod kątem prania brudnych pieniędzy, monitorowania kredytobiorców i tak dalej. Duże firmy, które jeszcze nie rozpoczęły procesu wdrażania, mają nikłą szansę, żeby zdążyć wdrożyć wszystko, czego wymaga RODO.

Co składa się na proces wdrożenia RODO?

Podstawą jest oczywiście inwentaryzacja procesów przetwarzania i zrobienie analizy luki, czyli „jak daleko organizacja jest od RODO". Część firm robi to własnymi siłami, część zleca na zewnątrz. Tu ważna jest kompleksowość inwentaryzacji i zaangażowanie szerokiego grona pracowników, którzy mają kontakt z danymi osobowymi. Nie wystarczy przejrzeć zarejestrowane zbiory, bo często pojedynczy pracownicy zbierają różne dane bez wiedzy kierownictwa czy administratora bezpieczeństwa informacji. Trzeba przeanalizować jakie dane i w jakim celu zbieramy, czy ten cel nie ulega zmianie, jaka jest podstawa prawna przetwarzania danych. Zaprojektować nowe formuły informacyjne, zgody, komunikację z klientami, itd.

Należy też zastanowić się nad prawdopodobieństwem naruszenia praw lub wolności podmiotu danych i w razie potrzeby wykonać analizy ryzyka wymagane przez RODO. Zmienia się bowiem podejście do bezpieczeństwa danych – administratorzy będą sami analizować ryzyko i dobierać odpowiednie zabezpieczenia, przepisy już nie będą określać wymogów odnośnie zabezpieczenia danych. Trzeba wreszcie przygotować rejestr przetwarzania. Inne dokumenty nie są wprawdzie przez RODO wymagane, ale warto dopasować do RODO obecne polityki, przygotować procedury dotyczące spełniania takich obowiązków jak np. zapewnienie prywatności na etapie projektowania.

Przygotowanie nowej ustawy o ochronie danych osobowych i przepisów sektorowych dostosowujących nasze przepisy do RODO trwało bardzo długo. Projekty opublikowano w połowie września, zgłoszono do nich bardzo dużo uwag. Projekty mają trafić do Sejmu dopiero w marcu przyszłego roku i będzie dużym sukcesem jeśli wejdą w życie w dacie zastosowania RODO. Nie jest to pewne, więc firmy i instytucje też nie są pewne, czy będą mogły skorzystać z ułatwień przewidzianych w tych przepisach, ułatwień – dodajmy – dopuszczonych przez RODO. Pojawiają się również zarzuty pod adresem Ministerstwa Cyfryzacji, że uległo ono za bardzo postulatom biznesu dopuszczając używanie biometrii i profilowania. Jak Pan ocenia te zarzuty?

Ministerstwo Cyfryzacji wykonało gigantyczną pracę, i tu trzeba wskazać na ogromne zasługi dr Macieja Kaweckiego i jego zespołu. Miałem okazję doradzać kilku instytucjom publicznym i prywatnym w kwestii przepisów sektorowych i tym samym uczestniczyć w pewnym zakresie w procesie przygotowania projektu przepisów wprowadzających i mogę potwierdzić, że był to proces absolutnie transparentny, a wiele propozycji przepisów było przedmiotem długotrwałych uzgodnień i dyskusji.

Co do profilowania to przypomnę, że RODO je dopuszcza, a w przepisach sektorowych przewidziano możliwość profilowania tylko w nielicznych konkretnych przypadkach, np. przy badaniu zdolności kredytowej przez banki. Istnieje tu potrzeba takiego narzędzia, i to, powiedziałbym, w interesie publicznym, żeby uniknąć udzielania kredytów osobom, które nie mają szans na ich spłacenie.

Z kolei używanie danych biometrycznych powinno być dopuszczalne choćby ze względu na wzmocnienie autoryzacji transakcji online. Rozwiązania biometryczne mogą budzić kontrowersje, ale ich ograniczona dopuszczalność jest potrzebna. Uważam, że słusznym jest dopuszczenie używania rozwiązań biometrycznych w stosunkach pracowniczych, np. do kontroli dostępu do pomieszczeń, bo chodzi tu również o bezpieczeństwo organizacji i samych pracowników. Słusznie przewidziano obowiązek uzyskania zgody na wykorzystanie biometrii. Poza tym, krytykujący to rozwiązanie zapominają o fundamentalnej zasadzie wynikającej z RODO, a mianowicie zasadzie minimalizacji, która – mówiąc ogólnie – pozwala na zbieranie tylko tych danych, które są niezbędne. Jeśli dany cel da się osiągnąć innymi środkami, to dane trzeba usunąć.

Jeśli chodzi o opóźnienie prac, to moim zdaniem, nie jest to wina Ministerstwa Cyfryzacji. Nowa ustawa o ochronie danych osobowych i zmiany w przepisach sektorowych to pakiet, który musi być rozpatrywany łącznie. Propozycje przepisów sektorowych musiały wyjść z poszczególnych resortów, które są za te regulacje odpowiedzialne, a to wymagało czasu. Wydaje mi się, że nie wszystkie resorty i instytucje potraktowały problem z należytą starannością, nie wszystkie nadesłały propozycje na czas. Liczba ustaw objętych zmianami stale rośnie, opublikowany projekt dotyczył ok. 130 ustaw, obecnie mówimy już o 170. Dla mnie to oznacza, że niektórzy zaspali. Ministerstwo Cyfryzacji boryka się też z jakością tych propozycji, bo szczerze mówiąc są one dalekie od doskonałości.

RODO to ważny temat, ale można odnieść wrażenie, że zbyt dużo się o nim mówi, nie dostrzegając innych ważnych regulacji dotyczących szeroko rozumianego prawa nowych technologii.

To prawda, ale reforma prawa ochrony danych jest bardzo ważna, ponieważ chodzi w niej między innymi o bezpieczeństwo i zaufanie konsumentów do e-usług. Przy braku zaufania nie ma budowy społeczeństwa informacyjnego. Oczywiście, nie możemy tracić z pola widzenia potrzeby takich regulacji jak rozporządzenie ePrivacy, które wprawdzie opóźnia się, ale będzie również istotne dla zachowania prywatności w sieci. No i kwestia regulacji cyberbezpieczeństwa. Mamy już projekt stosownej ustawy implementującej dyrektywę NIS. Wbrew pozorom nie dotyczy ona wyłącznie sfery publicznej, ale również ważnych podmiotów infrastrukturalnych w sferze prywatnej. Myślę, że to będę kolejne wyzwania w kontekście prawa nowych technologii, chociaż są też i inne, takie jak np. implementacja dyrektywy PSD2, ale to temat na odrębną rozmowę.

Przejście pana i pańskiego zespołu do PwC Legal odbiło się szerokim echem w środowisku prawniczym. Jesteście jedną z najbardziej rozpoznawalnych praktyk ochrony danych osobowych na rynku. Co Was skłoniło do zmiany i przejścia do tak dużej organizacji jak PwC?

Kluczowe znaczenie miały tu wielkość i różnorodność usług świadczonych przez PwC. PwC i istniejący tu już przed naszym przyjściem znakomity zespół zajmujący się RODO prowadził i prowadzi duże projekty wdrożeniowe nie ograniczające się wyłącznie do aspektów prawnych. Bo RODO to nie tylko prawo, ale także IT i kwestie organizacyjne, więc zapewnienie kompleksowego wdrożenia przerasta możliwości kancelarii prawnej. Oceny ryzyka, których wymaga RODO to praca bardziej dla analityka niż prawnika, aPwC jest w stanie dostarczyć tu odpowiednie narzędzia ©?.

Rz: Od 25 maja 2018 r. będziemy zobowiązani do stosowania przepisów RODO, czyli unijnego rozporządzenia ogólnego o ochronie danych osobowych. Skala zmian w porównaniu z obecnym stanem prawnym jest ogromna. Pozostało sześć miesięcy na dostosowanie się do tych zmian. Jak z pana punktu widzenia wygląda stan wdrożenia tych przepisów w Polsce?

Arwid Mednis: Wdrożenie RODO okazało się sprawą bardziej skomplikowaną niż się początkowo wydawało. Część firm i instytucji już dawno rozpoczęła proces wdrożenia i ci zdążą. Część czekała na polskie przepisy zmieniające regulacje sektorowe, bo w nich mają się znaleźć ograniczenia niektórych obowiązków wynikających z RODO. Jednak ich przyjęcie może się znacznie opóźnić, dlatego administratorzy danych powinni przyjąć, że trzeba wdrożyć RODO wprost, nie czekając na ewentualne zmiany, ponieważ istnieje ryzyko dużych kar.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konsumenci
Sąd Najwyższy orzekł w sprawie frankowiczów. Eksperci komentują
Prawo dla Ciebie
TSUE nakłada karę na Polskę. Nie pomogły argumenty o uchodźcach z Ukrainy
Praca, Emerytury i renty
Niepokojące zjawisko w Polsce: renciści coraz młodsi
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Aplikacje i egzaminy
Postulski: Nigdy nie zrezygnowałem z bycia dyrektorem KSSiP