Wchodząca w czwartek 1 września w życie ustawa rodziła się w bólach. Po kolei upadały koncepcje przewidujące różne wersje opodatkowania handlu. Efekt końcowy daleki jest od ideału. Krytykują go nie tylko przedstawiciele największych sieci handlowych, które go zapłacą.
Zbyt podobny do VAT
Wiele zastrzeżeń do tej ustawy ma Konfederacja Lewiatan. W udostępnionej mediom analizie jej eksperci zwracają uwagę na nadmierne podobieństwo konstrukcji nowego podatku do VAT. Zwrócono uwagę, że takie podobieństwa dotyczą podstawy opodatkowania, momentu powstania obowiązku podatkowego i przedmiotu opodatkowania (czyli sprzedaży towarów).
„Tożsamość tak istotnych cech może prowadzić do uznania, iż podatek od sprzedaży jest formą podatku od towarów i usług, co nie jest zgodne z dyrektywą VAT" – czytamy w treści analizy.
Zdaniem Romana Namysłowskiego, doradcy podatkowego i partnera w Crido Taxand, naruszenie dyrektywy o VAT nie jest takie oczywiste. Zauważa on, że podatek od sprzedaży detalicznej w odróżnieniu od VAT jest jednofazowy (tj. nakładany tylko na jedno z ogniw łańcucha sprzedaży), a poza tym nie ma mechanizmu odliczenia.
– O niezgodności z normami unijnymi może przesądzić dość wysokie zwolnienie z podatku. Sklepy o obrotach mniejszych niż 17 mln zł miesięcznie korzystają w ten sposób z pomocy publicznej, a ta co do zasady jest zakazana – wyjaśnia Namysłowski. Dodaje, że możliwy jest scenariusz, w którym Komisja Europejska wyda decyzję o zastopowaniu podatku jako narzędzia niedozwolonego wsparcia.