Sprawa dotyczyła 10 tys. zł kary za naruszenie przepisów o transporcie drogowym. Jednak sedno sporu sprowadzało się do prawidłowości zawiadomienia o kontroli i jej efektów.
Z akt sprawy wynikało, że 3 sierpnia 2016 r. do ukaranego przedsiębiorcy wysłano listem poleconym za zwrotnym potwierdzeniem odbioru zawiadomienie o zamiarze wszczęcia kontroli w jego siedzibie. Termin rozpoczęcia kontroli wyznaczono na 26 sierpnia 2016 r. Zawiadomienie doręczono 5 sierpnia 2016 r. Po przybyciu kontrolujących pod wskazany przez kontrolowanego adres nie zastano tam jednak przedsiębiorcy, ani osoby upoważnionej do jego reprezentowania. Sporządzono więc notatki służbowe z przeprowadzonych czynności.
Pod koniec sierpnia 2016 r. sporządzono protokół z przeprowadzonych czynności kontrolnych, a potem zawiadomiono przedsiębiorcę o wszczęciu postępowania administracyjnego z zarzutem niepoddania się lub uniemożliwienia przeprowadzenia kontroli w całości lub w części.
Przedsiębiorca był zaskoczony
Wyjaśnił, że treść zawiadomienia jest dla niego niejasna. W wyznaczonym dniu i czasie czekał w swoim mieszkaniu, które jest siedzibą firmy na przybycie inspektorów. Jednak nikt się nie pojawił. Wyraził jednocześnie gotowość poddania się kontroli, a wszczęcie postępowania uznał za przedwczesne.
Urzędnicy wzięli pod uwagę wyjaśnienia, jednak nie uznali ich za wystarczające, aby odstąpić od wymierzenia 10 tys. zł kary. Wskazali, że przedsiębiorca po odebraniu zawiadomienia o kontroli nie podjął próby kontaktu z organem, by ustalić szczegóły kontroli i godzinę jej rozpoczęcia. Nie poddał się kontroli, choć wiedział, że na 26 sierpnia 2016 r. zaplanowane są czynności kontrolne. Dopuścił się więc naruszenia polegającego na niepoddaniu się lub uniemożliwieniu przeprowadzenia kontroli w całości lub części.