Gino Rossi SA, znany producent obuwia, pozwał Marcina L., producenta zegarków. Domagał się zakazania mu używania nazwy „Gino Rossi" jako oznaczenia w sprzedaży i w reklamie zegarków oraz opublikowania w „Rzeczpospolitej" przeprosin.
Wprowadzali w błąd
Zgodnie z art. 296 pkt 3 prawa własności przemysłowej bezprawne jest także używanie znaku towarowego identycznego lub podobnego do renomowanego znaku do innych towarów, jeśli może przynieść używającemu nienależną korzyść lub być szkodliwe dla odróżniającego charakteru bądź renomy znaku starszego. A zdaniem spółki Gino Rossi pozwany bez uprawnienia korzystał z oznaczenia „Gino Rossi" przy produkcji i dystrybucji zegarków, generując ryzyko wprowadzenia w błąd klientów co do ich producenta. Jak przekonywali przed SN pełnomocnicy powódki mecenasi Marta Grabiec i Paweł Kwiatkowski, do spółki Gino Rossi zgłaszali się wręcz nabywcy zegarków z reklamacjami.
Nie ma sporu, że spółka Gino Rossi działa na rynku od 1992 r. jako producent obuwia i akcesoriów skórzanych, a jej nazwa pochodzi on nazwiska jednego z założycieli spółki. Jest jednocześnie znakiem towarowym zarejestrowanym w Urzędzie Patentowym w czerwcu 1997 r. I pod tym oznaczeniem sprzedaje swoje produkty. Ma ponad 100 sklepów, w tym za granicą. Pozwany także jest znacznym producentem i dystrybutorem, ale działalność rozpoczął później – w 2006 r. Zaś w 2008 r. zarejestrował w UP znak towarowy „Gino Rossi" na zegarki.
Sąd Okręgowy, a następnie Apelacyjny w Krakowie zakazały mu używania spornego oznaczenia na potrzeby zegarków i nakazały opublikowanie przeprosin za nieuprawnione korzystanie. W ocenie sądów powodowało ono ryzyko wprowadzenia w błąd co do producenta i pochodzenia zegarków. Nie miały też wątpliwości, że w chwili wydawania wyroku znak Gino Rossi na oznaczenie butów był renomowany.
Renoma to nie reklama
Pozwany odwołał się do Sądu Najwyższego. Tu sprawa skupiła się właśnie na kwestii momentu, w którym należy zbadać, czy znak jest renomowany. A jest to podstawowy warunek, by domagać się jego ochrony.