#RZECZoPRAWIE - Maciej Wroński: co może zrobić premier Morawiecki, by pomóc branży transportowej w Polsce

Jedynym sposobem na powstrzymanie niekorzystnych dla polskich przewoźników unijnych przepisów, byłoby dogadanie się z tymi, którzy w tej chwili rozdają karty w UE, czyli Niemcami i Francją - uważa Maciej Wroński, prezes Transport i Logistyka Polska.

Publikacja: 22.12.2017 14:39

Maciej Wroński

Maciej Wroński

Foto: rp.pl

- Cała branża transportowa stoi przed nieznanym. Unia Europejska, inspirowana przez Francje i Niemcy, zaostrza przepisy o delegowaniu, na stole leży pakiet drogowy, pojawia się filar praw socjalnych autorstwa przewodniczącego Komisji Europejskiej. Wszystkie te zmiany zmierzają do podniesienia kosztów zatrudnienia, są częściowo wymierzone wprost w polską branżę transportową, która dominuje na drogach UE. Czy polskie firmy transportowe przetrwają bez pomocy polskiego rządu? – zapytał Mateusz Rzemek gościa piątkowego programu #RZECZoPRAWIE.

 

- Są dwa światy, które zupełnie nie przystają do siebie. Pierwszy to świat realnej gospodarki gospodarki. Tu polska branża transportowa ma się świetnie, bo na rynku jest koniunktura, zwiększa się masa towarów do przewiezienia, a jednocześnie nie zwiększa się podaż usług przewozowych. Wzrastają więc stawki za przewozy. Kurs euro jest stabilny, ceny oleju napędowego utrzymują się na zbliżonym poziomie. Drugi świat to świat prawa i polityki. Osoby zarządzające tym światem zupełnie nie patrzą na realia ekonomiczne. I tu jest niedobrze, bo ich działania wprowadzają coraz większe ryzyko prowadzenia biznesu w tej branży – powiedział Maciej Wroński.

 

Jego zdaniem przetrwają silne firmy przewozowe. Słabsze mogą się rozbić o „głazy” w postaci przepisów o delegowaniu i pakietu mobilności.

 

- Problem w tym, że firma przewozowa nie deleguje pracownika do jednego konkretnego kraju, jak choćby firma budowlana. Nasz pracownik w ciągu jednego okresu rozliczeniowego może być wciągu kilku dni w kilku państwach. Politycy unijni chcą by branża transportowa w ciągu miesiąca zaczęli stosować przepisy tych wszystkich państw. To teoretycznie możliwe, ale rodzi wiele biurokratycznych problemów. Z kolei pakiet mobilności zmierza m.in. do tego, by kierowca jak najczęściej wracał na weekend do domu i spędzał go z rodziną. Tylko, że w przypadku polskiego kierowcy, który jedzie do Hiszpanii, sam powrót może trwać tydzień. Co mamy wtedy zrobić? Zapakować kierowcę w samolot? Tylko, że regularne połączenia z Madrytu do Poznania nie istnieją. Nie da się też dojechać jednym pociągiem. Z Polski najdalej na zachód dojedziemy pociągiem do Berlina. Pakować kierowcę na kilkanaście godzin do busa z Madrytu do Polski? To się umorduje. Czy już z czysto ludzkiego punktu widzenia nie lepiej dać mu możliwość pozostania w kabinie? – mówił prezes Transport i Logistyka Polska.

 

Jak ocenił, 40- 50 proc. europejskich przewozów wykonują kierowcy z państw o niższych płacach i nie jest możliwe, by kierowcy francuscy czy niemieccy przejęli ten rynek.

 

- Zmiany prawa spowodują więc, że polskie firmy będą musiały podnieść stawki, aby spełnić unijne wymogi. Ale za to zapłacą konsumenci, zarówno w Polsce, jak i we Francji czy Niemczech.

 

 

Pytany, czy premier Morawiecki, wzorem premiera Macrona, powinien pojechać w podróż po krajach Europy, by przekonywać do innego załatwienia problemów pracy transgranicznej, Maciej Wroński powiedział:

 

- Premier Morawiecki rozumie ten problem, co wielokrotnie pokazał w swoich wypowiedziach. Ale głosowanie w Radzie UE polega na parytecie głosów związanym z liczba ludności i choćby Polska zjednała jeszcze więcej sojuszników, to i tak przegra to głosowanie, gdy po drugiej stronie jest blok francusko-niemiecki wsparty Włochami i Austrią, Beneluksem. Jedynym sposobem byłoby więc racjonalne wytłumaczenie i dogadanie się z tymi, którzy w tej chwili rozdają karty w UE, czyli Niemcami i Francją.

 

Zdaniem eksperta przygotowany przez ministerstwo infrastruktury i budownictwa projekt zakładający, że polscy kierowcy będą traktowani jak pracownicy delegowani, jest materiałem do dyskusji .

 

- Od strony formalnej on rozwiązuje wiele problemów związanych z kontrolami na Zachodzie, np. w zakresie płacy minimalnej. I to jest plus. Minusem jest zwiększenie obciążeń w postaci składek na ZUS i podatku dochodowego. Na wstępie powiedzieliśmy jednak, że 30-dniowe vacatio legis jest nie do przyjęcia. Mamy długookresowe kontrakty i nie możemy sobie pozwolić na zmianę reguł gry w czasie ich trwania, bo przy małej rentowności w branży transportowej (od 2 do 4 proc.) każda zmiana po stronie kosztów może spowodować, że kontrakt stanie się nieopłacalny. Okres vacatio legis powinien być przynajmniej kilku- , a nawet kilkunastomiesięczny – powiedział Maciej Wroński.

Maciej Wroński w #RZECZoPRAWIE:

- Cała branża transportowa stoi przed nieznanym. Unia Europejska, inspirowana przez Francje i Niemcy, zaostrza przepisy o delegowaniu, na stole leży pakiet drogowy, pojawia się filar praw socjalnych autorstwa przewodniczącego Komisji Europejskiej. Wszystkie te zmiany zmierzają do podniesienia kosztów zatrudnienia, są częściowo wymierzone wprost w polską branżę transportową, która dominuje na drogach UE. Czy polskie firmy transportowe przetrwają bez pomocy polskiego rządu? – zapytał Mateusz Rzemek gościa piątkowego programu #RZECZoPRAWIE.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konsumenci
Sąd Najwyższy orzekł w sprawie frankowiczów. Eksperci komentują
Prawo dla Ciebie
TSUE nakłada karę na Polskę. Nie pomogły argumenty o uchodźcach z Ukrainy
Praca, Emerytury i renty
Niepokojące zjawisko w Polsce: renciści coraz młodsi
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Aplikacje i egzaminy
Postulski: Nigdy nie zrezygnowałem z bycia dyrektorem KSSiP