Niskie stopy procentowe sprzyjają inwestorom chcącym finansować swoją działalność na rynku nieruchomości z kredytów. Z jednej strony zdolność kredytowa jest większa niż w okresie wyższych stóp procentowych, co oznacza, że można się zadłużyć na większą kwotę, z drugiej - koszt obsługi kredytu jest mniejszy dzięki niższym odsetkom. Korzystać z dobrych warunków mogą także deweloperzy.
Nie tylko obligacje
Firmy deweloperskie mogą się finansować dwoma rodzajami kapitału: własnym i obcym. Do pierwszej grupy zalicza się przede wszystkim gotówka pochodząca np. z zysków lub emisji akcji, w skład tej drugiej wchodzi dług, głównie kredyty i obligacje.
O ile banki chętnie finansują (przy określonej przedsprzedaży czy przednajmie) deweloperskie inwestycje mieszkaniowe i biurowe, w których nieruchomość, na jakiej prowadzone będą prace budowlane stanowi zabezpieczenie kredytu, o tyle zakup samego gruntu sfinansowany musi być z innych środków. Dodatkowo, ze względu na rosnącą konkurencję pomiędzy deweloperami o nowe grunty, szybka ich akwizycja stanowi dużą przewagę konkurencyjną. Do tego potrzebne są odpowiednio duże środki, stąd tak rosnąca popularność obligacji (ich emisję można przeprowadzić w krótkim czasie) jako sposobu finansowania się deweloperów. Jak wynika z danych Navigator Domu Maklerskiego w pierwszej połowie 2017 r. tylko deweloperzy mieszkaniowi notowani na Catalyst wyemitowali obligacje o wartości nominalnej ponad 590 mln zł.
Nie oznacza to jednak, że zobowiązania deweloperów wypełniają tylko obligacje – na koniec 2016 r. łączna ich wartość wynosiła 2,4 mld zł, czyli tylko nieznacznie więcej niż kredytów wartych 2,1 mld zł (chodzi o 13 notowanych na Catalyst deweloperów mieszkaniowych). Oznacza to, że kredyty stanowią nieco mniej niż połowę finansowania dłużnego deweloperów (wartość gotówki to 2,2 mld zł). W tym gronie najmocniej kredytującymi się spółkami są LC Corp, Robyg, Atal, JWC, Vantage i Polnord (w ich bilansach kredyty mają największy udział). Jednak część deweloperów wykazywała zerowe saldo kredytów.