Rządowy program dopłat do kredytów „Mieszkanie dla młodych" istnieje już właściwie tylko na papierze. Połowa z przyszłorocznej puli jest już zarezerwowana. Reszta będzie do wzięcia w styczniu 2018 roku. Co zrobią deweloperzy, którzy mają w ofercie emdeemowskie mieszkania? Czy lokale na obrzeżach, na które nie dostaniemy dopłaty, będą przeceniane? A czy te z lepszymi adresami zdrożeją?
Substytut promocji
Według Marcina Urygi, analityka Emmerson Realty, szanse na obniżki cen gorzej zlokalizowanych mieszkań są niewielkie. – Jeśli deweloperzy oferowali lokale w cenach poniżej limitu „MdM", nie będą skłonni do dużych przecen – ocenia analityk. – Bardziej prawdopodobne, że po tłustym początku roku firmy spróbują nieco podnieść, a przynajmniej zróżnicować ceny, testując rynek – przewiduje. I dodaje, że nieco zdrożeć mogą te mieszkania, których ceny do limitów dopłat były dopasowywane na siłę. Teraz deweloperzy stracą motywację.
Jarosław Jędrzyński, analityk portalu RynekPierwotny.pl, twierdzi, że koniec „MdM" to dla rynku nieruchomości koniec pewnej epoki. – Najprawdopodobniej już nigdy nie będzie podobnej formy dotowania mieszkalnictwa w Polsce, nie będzie żywej gotówki dopłacanej do kupowanych na własność nieruchomości, nie będzie fundowania wkładu własnego do kredytów – przypuszcza Jędrzyński. – Mamy za to program Mieszkanie+, który powoli zaczyna nabierać wiatru w żagle. Obok tej głównej inicjatywy nowej polityki mieszkaniowej rządu powinny się z czasem pojawić kolejne. Być może doczekamy się reaktywacji budownictwa spółdzielczego, społecznego czynszowego lub zachęt dla inwestorów chcących budować mieszkania na dostępny cenowo wynajem komercyjny.
Według Jędrzyńskiego jest mało prawdopodobne, by koniec „MdM" wywołał jakieś wyraźniejsze ruchy cen mieszkań – zarówno tych lepiej, jak i gorzej zlokalizowanych. – Podaż jest tak dopasowywana do popytu, by zmiany cen nie były odczuwalne przez kupujących. I taka sytuacja utrzyma się co najmniej przez najbliższe trzy–cztery kwartały – twierdzi analityk. – Jeśli wygasanie „MdM" wywoła spadek popytu na lokale o pewnym standardzie, to deweloperzy najpierw ograniczą podaż takich inwestycji. Obniżanie cen to ostateczność – podkreśla.