Oznacza to, że w lutym, w przeliczeniu na dzień roboczy, banki i SKOK przesłały do BIK zapytania o kredyty mieszkaniowe na kwotę o 13,4 proc. wyższą niż w lutym 2017 r.
Średnia kwota rośnie
Rok więc pod względem popytu rozpoczął się dobrze (w styczniu urósł o ponad 7 proc.), choć tempo nie było aż tak wielkie jak w grudniu (aż 34 proc.), na co wpływ miało wygaszanie programu „Mieszkanie dla Młodych". – Pamiętajmy jednak, że miesiące zimowe są najsłabsze pod względem aktywności kredytowej klientów – zwraca uwagę prof. Waldemar Rogowski, główny analityk BIK.
Jest więc jeszcze za wcześnie, aby precyzyjnie prognozować wzrost sprzedaży hipotek w tym roku, szczególnie że w 2017 r. rynek okazał się znacznie lepszy, niż oczekiwano. Pierwotnie Związek Banków Polskich liczył na utrzymanie sprzedaży, obawiając się negatywnego wpływu końca „MdM" na popyt. Ostatecznie urósł on o 14 proc., a sprzedaż nowych kredytów hipotecznych wyniosła 46,5 mld zł, czyli zwiększyła się o 11 proc. Kredytów tych przybyło o 5 proc. i udzielono ich 204,4 tys.
Perspektywy są jednak dobre. – Duża presja na podwyżki płac w gospodarce (oczekujemy dwucyfrowego tempa pod koniec roku) powinna mocno sprzyjać rynkowi nieruchomości mieszkaniowych w tym roku, a więc również sprzedaży hipotek – mówi Mateusz Krupa, analityk Erste.
Dobra sprzedaż hipotek w ostatnich miesiącach to pochodna mocnego rynku mieszkaniowego. W 2017 r. deweloperzy sprzedali rekordowe w historii 72,7 tys. mieszkań (ta liczba dotyczy sześciu największych miast w Polsce). W tym roku rekord być może zostanie pobity.