Pieniądze państwa niepotrzebnie podgrzewają atmosferę

-Program dopłat spowodował gwałtowny zryw popytu - mówi Bartosz Turek, ekspert Open Finance.

Aktualizacja: 09.01.2017 13:17 Publikacja: 09.01.2017 13:06

Bartosz Turek, ekspert Open Finance

Bartosz Turek, ekspert Open Finance

Foto: ROL

Rz: Patrząc na ostatnie dane Banku Gospodarstwa Krajowego, widać, że lada tydzień pieniądze na dopłaty na 2017 rok się skończą. Czy tak będzie?

BARTOSZ TUREK, ekspert Open Finance: Faktycznie przez dwa dni stycznia Polacy wystąpili aż o 122 mln zł dopłat. Jednak w kolejnym dniu wnioski opiewały już „tylko" na 15 mln zł. Najprawdopodobniej więc osób, które czekały na rozpoczęcie roku z gotowymi dokumentami, było około 5 tys. Kolejne dni powinny przynieść już delikatne uspokojenie, ale i tak styczeń br. będzie najpewniej rekordowy pod względem wykorzystania środków z programu dopłat.

Rozmawiamy więc o tym, czy pieniądze zarezerwowane na ten rok zostaną wykorzystane w ciągu tygodnia, dwóch tygodni, czy wystarczy ich na cały miesiąc, czy może do połowy lutego. Tak czy siak oznacza to, że program dopłat spowodował gwałtowny zryw popytu i pieniądze na bieżący rok skończą się równie szybko, jak się zaczęły. Zostaną tym samym tylko środki na rok 2018, który będzie już ostatnim rokiem działania programu dopłat. Tak nie powinno być. Programy tego typu powinny wspierać rynek w okresach kryzysowych, czyli działać antycyklicznie, a nie dodatkowo podgrzewać atmosferę w trakcie ożywienia.

Skąd popularność „MdM"?

Powodów jest przynajmniej kilka. Dla jednych w oczywisty sposób jest to okazja na otrzymanie od państwa nawet ponad 110 tys. zł dopłaty do zakupu mieszkania. Dla innych jest to jedyna możliwość na zdobycie dachu nad głową, ponieważ dopłata traktowana jest przez banki jako substytut wkładu własnego.

Dziś trzeba mieć 20 proc. wartości lokalu, aby nie ponosić dodatkowych kosztów ubezpieczenia. Niezbędne minimum jest o połowę niższe, a i tak dla większej części społeczeństwa jest to bariera nie do pokonania.

Ostatnim elementem, na który trzeba zwrócić uwagę, jest ryzyko nadużyć. Niestety, szczególnie podczas przeprowadzania przedwyborczej liberalizacji zasad programu rządzący i parlamentarzyści nie ustrzegli się błędów, które pozwalają nieuczciwym obywatelom na wyłudzenia.

Dlaczego „w hipotekach" dołek jest już kolejny kwartał, a „MdM" jest na fali?

Zaryzykuję stwierdzenie, że dołek jest w dużej mierze wywołany właśnie programem „MdM". Spójrzmy na konkretne dane dostarczone przez NBP. Niestety, wciąż brakuje tych za grudzień, ale gdyby wziąć pod uwagę okres od sierpnia do listopada (w lipcu skończyła się jedna z transz pieniędzy z „MdM" i na pięć miesięcy program zamarł), to okaże się, że w tym czasie udzielono nowych kredytów mieszkaniowych na kwotę 13,1 mld zł. W analogicznym okresie przed rokiem było to o 0,8 mld zł więcej.

Dla porównania po trzech dniach nowej odsłony programu „MdM" złożono wnioski o kredyty z dopłatą na kwotę około 1 mld zł. Trudno nie ulec wrażeniu, że dołek kredytowy z 2016 r. wynikał z powstrzymania się od zakupu mieszkania i przełożenia tego zamiaru na początek roku 2017, aby skorzystać z dopłat.

Dlaczego klienci wybierają lokale z dopłatami? Ile można zyskać?

Pomijając wcześniej wspomniane ryzyko nadużyć, program „MdM" jest doskonałą okazją do zdobycia substytutu wkładu własnego, a więc otwarcia drogi do własnego M. Obawiam się, że dla większości potencjalnych beneficjentów jest to jednak okazja do zakupu mieszkania „po przecenie". Szczególnie może to dotyczyć majętnych rodzin wielodzietnych, które niezależnie od tego, czy mają już mieszkanie, mogą kupić następne o powierzchni do 85 mkw. lub 110-metrowy dom, a z budżetu państwa dostaną na ten cel nawet ponad 110 tys. zł.

Mniejszość beneficjentów to ci, którym odłożenie 10 czy 20 proc. wkładu własnego może zająć sporo czasu. Mogą to być na przykład najemcy mieszkań, którzy za dach nad głową płacą więcej, niż gdyby kupili mieszkanie na kredyt. Program oznacza dla nich substytut wkładu własnego i skrócenie drogi do własnego M. Szczególnie tacy kredytobiorcy powinni być przy zaciąganiu długu uświadamiani, że stopy procentowe w końcu zaczną rosnąć, a wraz z nimi raty kredytów i zamiast tysiąca złotych miesięcznej raty mogą za kilka lat płacić 1,3–1,5 tys. zł miesięcznie.

Z „MdM" nie korzystają najbiedniejsi, rodziny z dziećmi...

Niestety, tak stworzony jest program, że innego efektu trudno było się spodziewać. Co prawda jest pewna grupa osób, która tylko i wyłącznie dzięki programowi zyskała możliwość zakupu własnego dachu na głową, ale jest to mniejszość.

Program jest dla osób lepiej zarabiających, bo zakłada przecież zaciągnięcie kredytu. Wymaga więc zdolności kredytowej i wkładu własnego. Poza tym preferowany jest zakup mieszkań nowych, a więc droższych. Na ten cel potencjalni beneficjenci mogą wydać o ponad 22 proc. więcej niż na używane M.

Program preferuje też zamożne rodziny wielodzietne, które niezależnie od stanu posiadania mogą kupić nieruchomość z dopłatą prawie czterokrotnie wyższą niż bezdzietny singiel, który nigdy nie miał własnego lokum.

„MdM" pomaga deweloperom?

Choć spora część firm nie chce tego przyznać, to program „Mieszkanie dla młodych" jest dla nich ważny. Warto przypomnieć, że dane Reas i BGK pokazują, że w siedmiu największych miastach, w pierwszym półroczu 2016 roku, „MdM" odpowiadał za sprzedaż ponad 15 proc. nowych mieszkań.

Rz: Patrząc na ostatnie dane Banku Gospodarstwa Krajowego, widać, że lada tydzień pieniądze na dopłaty na 2017 rok się skończą. Czy tak będzie?

BARTOSZ TUREK, ekspert Open Finance: Faktycznie przez dwa dni stycznia Polacy wystąpili aż o 122 mln zł dopłat. Jednak w kolejnym dniu wnioski opiewały już „tylko" na 15 mln zł. Najprawdopodobniej więc osób, które czekały na rozpoczęcie roku z gotowymi dokumentami, było około 5 tys. Kolejne dni powinny przynieść już delikatne uspokojenie, ale i tak styczeń br. będzie najpewniej rekordowy pod względem wykorzystania środków z programu dopłat.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Rząd przyjął program tanich kredytów. Klienci już rezerwują odpowiednie mieszkania
Nieruchomości
Wielki recykling budynków nabiera tempa. Troska o środowisko czy o portfel?
Nieruchomości
Opada gorączka, ale nie chęci
Nieruchomości
Klienci czekają w blokach startowych
Nieruchomości
Kredyty mieszkaniowe: światełko w tunelu