Prezydent Rosji podpisał dekret o podwyżce dla urzędników państwowych. Od 1 stycznia będą zarabiać o 4 proc. więcej. Ma to odpowiadać poziomowi inflacji w Rosji w przyszłym roku.
Urzędnik państwowy to najbardziej pożądana posada w Rosji. To gwarancja zatrudnienia na całe życie, dobrej emerytury a przede wszystkim władza i szansa na szybkie wzbogacenie się dla skorumpowanych i nieuczciwych.
Według danych za 2016 r w Rosji jest 0,5 miliona urzędników państwowych. Z tego 38 tysięcy pracuje w urzędach centralnych. Co ciekawe, według danych statystycznych urzędnicze pensje i bez dekretów Putina rosną z roku na rok. I tak pracownicy ministerstw dostali w 2016 r o 4 proc. więcej niż w 2015 a urzędnicy w regionach zarabiają więcej o 16,1 proc. przy inflacji 5,4 proc.. To efekt automatycznej indeksacji pensji o stopień inflacji. Przy czym jak widać nie wszyscy otrzymują podwyżki jedynie o wielkość inflacji.
W Rosji pensja urzędnika, to nie tylko kwota z umowy, ale też dodatki. Te ostatnie rosną bez ograniczeń. W 2016 r najlepiej opłacani byli pracownicy rządowi. Średnia wyniosła 232 tys. rubli miesięcznie (dziś to odpowiednik 14 tys. zł). W administracji prezydenta średnia to 217 tys. rubli a w Izbie Obrachunkowej - 188 tys. rubli.
W 2016 r najwięcej wzrosły wynagrodzenia urzędników Rady Federacji (wyższa izba parlamentu) - o 42 proc. do 173 tys. rubli. W Dumie podnieśli sobie o 31 proc. a w MSZ o 30 proc.