Wprawdzie pojawiły się w prasie kąśliwe uwagi, że wyrok w Luksemburgu zapadł wyłącznie z powodów proceduralnych i nie przesądza, że decyzja Komisji była błędna, ale Katarzyna Gruszecka-Spychała, wiceprezydent Gdyni ostro temu oponuje, wskazując, i jak powiedziała „Rzeczpospolitej", orzeczenia stwierdzające nieważność decyzji, tutaj KE, są jednakowe, o ile prowadzą do celu. A celem miasta jest zbudowanie drugiego na Pomorzu lotniska cywilnego, które jest znakomicie położone i może też pełnić także rolę lotniska rezerowowego dla Portu lotniczego Gdańsk-Rębiechowo. Mec. Przemysł Kamil Rosiak, pełnomocnik spółki lotniskowej, zarzutów wobec decyzji KE było więcej, podstawowy to ten, że nakłady miasta w lwiej części nie szły na bieżącą działalność lotnika, ale w majątek państwa — infrastrukturę lotniska.
A spór jest długi: list intencyjny w sprawie adaptacji bazy lotniczej Marynarki Wojennej na potrzeby lotnictwa cywilnego Gdynia z gminą Kosakowo na której leży lwia część lotniska podpisała w kwietnia 2005 r., aby wykorzystać ustawę pozwalającą na przekształcanie lotnisk wojskowych w cywilne i uratowanie lotniczej infrastruktury. W tym celu powołały komunalną spółkę „Port Lotniczy Gdynia – Kosakowo", zawarł porozumienie z MON, a uruchomienie lotniska planowano na 2013 r. Pieniadze — ponad 100 mln zł wyłożyła Gdynia m.in. na budowę terminalu, strażnicy, renowację płyty, instalację świateł nawigacyjnych, a druga gmina wniosła korzyści z gruntu, którego jest użytkownikiem.
Komisja UE wkracza
Tuż przed uzyskaniem certyfikatu i przystąpienia do organizacji lotów Komisja Europejska wszczęła postępowania i w lutym 2014 r. nakazała zwrócenie miastu pieniędzy wydatkowanych na lotnisko, uznając, że stanowiły niedozwoloną pomoc publiczną od gmin dla spółki. Obie gminu nie miały wyjścia i zażądały ich zwrotu, ale spółka nie mogła tego uczynić, gdyż nakłady związane z państwowym gruntem nie są jej własnością i musiała zgłosić własną upadłość (na szczęście postępowania jeszcze się nie zakończyło). Gdynia i Kosakowo odwołały się do Sądu Unii Europejskiej, a pod koniec postępowania wsparł je rząd polski i wygrały, choć orzeczenie nie jest prawomocne a Komisja może do sprawy jeszcze wrócić.
Miasto Gdynia nie rezygnuje z lotniska Gdynia – Kosakowo, tym bardziej, że Sąd Komisji Europejskiej unieważnił decyzję Komisji Europejskiej nakazującą zwrot 91 mln zł jakie samorządy wydatkowały na tę inwestycję. Z powody tej decyzji KE spółka zarządzająca lotniskiem spółka komunalna nie prowadzi tam obecnie (i prowadzić nie może) działalności lotniczej, i jest w upadłości. Wprawdzie pojawiły się w prasie kąśliwe uwagi, że wyrok w Luksemburgu zapadł wyłącznie z powodów proceduralnych i nie przesądza, że decyzja Komisji była błędna, ale Katarzyna Gruszecka-Spychała, wiceprezydent Gdyni ostro temu oponuje, wskazując, i jak powiedziała „Rzeczpospolitej", orzeczenia stwierdzające nieważność decyzji, tutaj KE, są jednakowe, o ile prowadzą do celu. A celem miasta jest zbudowanie drugiego na Pomorzu lotniska cywilnego, które jest znakomicie położone i może też pełnić także rolę lotniska rezerowowego dla Portu lotniczego Gdańsk-Rębiechowo. Mec. Przemysł Kamil Rosiak, pełnomocnik spółki lotniskowej, zarzutów wobec decyzji KE było więcej, podstawowy to ten, że nakłady miasta w lwiej części nie szły na bieżącą działalność lotnika, ale w majątek państwa — infrastrukturę lotniska. A spór jest długi: list intencyjny w sprawie adaptacji bazy lotniczej Marynarki Wojennej na potrzeby lotnictwa cywilnego Gdynia z gminą Kosakowo na której leży lwia część lotniska podpisała w kwietnia 2005 r., aby wykorzystać ustawę pozwalającą na przekształcanie lotnisk wojskowych w cywilne i uratowanie lotniczej infrastruktury. W tym celu powołały komunalną spółkę „Port Lotniczy Gdynia – Kosakowo", zawarł porozumienie z MON, a uruchomienie lotniska planowano na 2013 r. Pieniadze — ponad 100 mln zł wyłożyła Gdynia m.in. na budowę terminalu, strażnicy, renowację płyty, instalację świateł nawigacyjnych, a druga gmina wniosła korzyści z gruntu, którego jest użytkownikiem. Tuż przed uzyskaniem certyfikatu i przystąpienia do organizacji lotów Komisja Europejska wszczęła postępowania i w lutym 2014 r. nakazała zwrócenie miastu pieniędzy wydatkowanych na lotnisko, uznając, że stanowiły niedozwoloną pomoc publiczną od gmin dla spółki. Obie gminu nie miały wyjścia i zażądały ich zwrotu, ale spółka nie mogła tego uczynić, gdyż nakłady związane z państwowym gruntem nie są jej własnością i musiała zgłosić własną upadłość (na szczęście postępowania jeszcze się nie zakończyło). Gdynia i Kosakowo odwołały się do Sądu Unii Europejskiej, a pod koniec postępowania wsparł je rząd polski i wygrały, choć orzeczenie nie jest prawomocne a Komisja może do sprawy jeszcze wrócić.
Prof. Michała Romanowskiego, Uniwersytet Warszawski, kancelaria Romanowski i Współnicy