Emeryci inwestują w sex-shopy i bingo

W świecie ujemnych rentowności alternatywne inwestycje stały się jeszcze bardziej atrakcyjne.

Aktualizacja: 08.11.2016 11:29 Publikacja: 08.11.2016 11:01

Emeryci inwestują w sex-shopy i bingo

Foto: 123rf.com

Trzy lata temu burmistrz Amsterdamu zapytał licznie zgromadzonych menedżerów funduszy emerytalnych, kto spośród nich zainwestowałby w modernizację słynnej dzielnicy czerwonych latarni. Pozytywnie zareagowało tylko dwóch.

Dzisiaj wybuchłaby prawdziwa wojna na oferty.

- W obecnym otoczeniu rynkowym każdy z obecnych podniósłby rękę – nie ma wątpliwości Boris van Gijp, dyrektor w firmie Syntrus Achmea Real Estate& Finance, doradzającej branży emerytalnej.

W epoce rekordowo niskich stóp procentowych i starzejących się społeczeństw najbardziej ostrożni inwestorzy instytucjonalni obecnie kupują aktywa, które kiedyś wydawały się nie do pomyślenia.

Teraz, kiedy większość obligacji skarbowych, głównych żywicieli funduszy ma rentowność poniżej zera, europejskie fundusze emerytalne poszukujące stałego dochodu stały się właścicielami holenderskich sex-shopów, brytyjskich salonów bingo, czy .inwestorami w gibraltarskich loteriach.

Emerytalne oszczędności pracowników British Broadcasting Corp. (BBC) pomagają w sfinansowaniu budowy tunelu ściekowego w Londynie, Pension Insurance Corporation kupiła dług Virgin Atlantic, gwarantowany prawami startu i lądowania na lotnisku Heathrow, a niemiecka Versicherungskammer Bayern nawet zainteresowała się inwestowaniem w ośrodki dla imigrantów.

- Fundusze emerytalne tak bardzo potrzebują dochodu w epoce niskich rentowności , iż sieć zarzucają szeroko – zauważa John Walbaum, szef doradztwa inwestycyjnego w firmie Hymans Robertson. Jego zdaniem czasy kiedy fundusze emerytalne kupowały tylko obligacje i akcje minęły.

Trzy lata temu w Amsterdamie do wzięcia były udziały w portfelu niewielkich domów spośród których wiele wynajęto właścicielom domów publicznych, sex-shopów i kafejek w których sprzedawano więcej marihuany niż gorących napojów. Władze miasta próbowały skusić około 30 inwestorów, ale z powodu ryzyka żaden z nich się na to nie zdecydował. Kiedy burmistrz Amsterdamu otwarcie rzucił wyzwanie pozytywnie zareagowali tylko zarządzający funduszy rolników i pracowników Rabobank Groep, drugiego co do wielkości pożyczkodawcy w Holandii.

W lipcu tego roku fundusze zgodziły się kupić 35-proc. udział w około 100 budynkach płacąc 60 milionów euro. W obiektach tych nie wolno uprawiać prostytucji ani sprzedawać narkotyków.

- Fundusz emerytalny będący właścicielem sex-shopu nie jest czymś normalnym, ale z finansowego punktu widzenia ma to wielki sens – twierdzi Gijp.

Trzy lata temu burmistrz Amsterdamu zapytał licznie zgromadzonych menedżerów funduszy emerytalnych, kto spośród nich zainwestowałby w modernizację słynnej dzielnicy czerwonych latarni. Pozytywnie zareagowało tylko dwóch.

Dzisiaj wybuchłaby prawdziwa wojna na oferty.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Finanse
Co się dzieje z cenami złota? Ma być jeszcze drożej
Finanse
Blisko przesilenia funduszy obligacji długoterminowych
Finanse
Babciowe jeszcze w tym roku. Ministerstwo zapewnia, że ma środki
Finanse
Wschodzące gwiazdy audytu według "Rzeczpospolitej"
Finanse
Szanse i wyzwania na horyzoncie