Papiery krajów z peryferii Eurolandu, takich jak Hiszpania czy Włochy, w ciągu dwóch miesięcy po referendum dały inwestorom zarobić. Hiszpańskie obligacje przyniosły w tym czasie, według wyliczeń agencji Bloomberga, średnią stopę zwrotu wynoszącą 3,7 proc. – najlepszą spośród wszystkich obligacji ze strefy euro. Włoski dług dał zarobić 2,2 proc., a irlandzki tyle samo, choć Irlandia wymieniana jest wśród krajów, które mogą najwięcej stracić na Brexicie. Uznawane za bardzo bezpieczne papiery niemieckie przyniosły stopę zwrotu wynoszącą 1,9 proc.

1,13 proc. sięgała w środę rentowność włoskich obligacji dziesięcioletnich. W połowie czerwca była bliska 1,5 proc.

To, że po brytyjskim referendum wzrósł popyt na obligacje państw uznawanych czasem za „słabe ogniwa" strefy euro, jest m.in. skutkiem polityki Europejskiego Banku Centralnego. Realizuje on program skupu obligacji, a inwestorzy uznali, że w przypadku szoku rynkowego związanego z Brexitem nasili te działania. Powszechnie się spodziewano, że zwiększony skup dotyczyłby przede wszystkim papierów takich państw jak Włochy czy Hiszpania.

– Wielu ludzi spodziewało się efektu domina, po tym jak Brytyjczycy podjęli decyzję o wyjściu z UE. My przyjęliśmy przeciwne stanowisko. Strefa euro jest o wiele bardziej odporna na brexitowe wstrząsy, niż myślano, gdyż wchodzi w grę polityka EBC – twierdzi Cosimo Marasciulo, szef działu obligacji rządowych w funduszu Pioneer Investment Management, który po brytyjskim referendum skupował dług państw z peryferii strefy euro.

Do zakupów obligacji tych państw skłania inwestorów również to, że spora część długu krajów takich jak Niemcy, Holandia czy nawet Francja ma negatywne rentowności (co oznacza, że inwestorzy teoretycznie muszą dopłacać za posiadanie tych obligacji). Papiery hiszpańskie czy włoskie dają większą okazję do zarobku. Różnica się jednak zmniejsza.