Czym Kredytmarket wyróżnia się na tle banków?
Szybkością procesu i prowadzeniem go zupełnie bez udziału papierowych dokumentów – informacji o firmach jest tak dużo w postaci elektronicznej, np. wyciągach bankowych widać obroty klienta, co pomaga w ocenie zdolności kredytowej, sprawdzamy też elektronicznie jego historię kredytową i jako firma technologiczna integrujemy sporą ilość informacji, które na koniec pozwalają nam zbudować zaufanie. Jeśli decyzja kredytowa jest pozytywna, cały proces przyznania kredytu odbywa się całkowicie online i zajmuje kilkanaście minut. Pod względem kosztu takiej pożyczki plasujemy się podobnie jak banki, a na pewno jesteśmy tańsi niż firmy pożyczkowe. Nie pożyczamy startupom, firmom bez historii przychodów i mającej złą historię kredytową – dlatego bierzemy na siebie niższe ryzyko, więc nie musimy windować oprocentowania, które miałoby te koszty ryzyka pokryć.
Czy zamierzacie umożliwić przeciętnemu Kowalskiemu inwestowanie w pożyczki udzielane przez Kredytmarket?
Mamy w planach uruchomienie platformy internetowej, która umożliwiałaby pozyskiwanie nowych inwestorów i ich środków, choć wyzwaniem są w tym zakresie regulacje, ale pomysłów mamy sporo. Możliwości jest kilka – możemy emitować obligacje, założyć fundusz inwestycyjny lub wchodzić z funduszami inwestycyjnymi w umowy subpartycypacji i nie sprzedawać samych wierzytelności, ale oferować udział w przepływach pieniężnych, przez nie generowanych. Przede wszystkim zależy nam na dotarciu z naszym instrumentem finansowym do zamożnych klientów i instytucji finansowych, dla których powinien być on bez problemów zrozumiały. W przypadku „przeciętnego Kowalskiego” raczej tak nie będzie – dla takiego inwestora niekoniecznie będzie to zrozumiały instrument, ale dla średniozamożnego inwestora indywidualnego, potrafiącego dywersyfikować swoje aktywa, może to być odpowiednia propozycja.
W jakim tempie Kredytmarket może się rozwijać?
Dużo zależy od kosztów ryzyka – jeśli okażą się zgodne z założeniami, wtedy poszerzymy ofertę także o kredyty na wyższe kwoty, myślimy o faktoringu. Skończyliśmy kolejną rundę pozyskiwania finansowania z obligacji, tym razem chodzi o 1 mln zł, które trafią na udzielanie pożyczek. Miesięczna sprzedaż była rekordowa w czerwcu (650 tys. zł), chcemy dojść w tym roku do poziomu 1-2 mln zł miesięcznie i pod warunkiem zachowania ryzyka pod kontrolą. W USA podobne do naszego modele biznesowe pokazują, że to działalność mocno skalowalna i kierująca się w stronę rynku regulowanego. Wyobrażam sobie , że w przyszłości również my moglibyśmy pomyśleć o pozyskaniu licencji bankowej. Na razie jednak daleka do tego droga.