Depozyty firm odpływają na inwestycje i do fiskusa

To, że przedsiębiorstwa mają mniej gotówki, nie zapowiada jeszcze przyśpieszenia akcji kredytowej.

Aktualizacja: 26.07.2017 09:53 Publikacja: 25.07.2017 20:35

Depozyty firm odpływają na inwestycje i do fiskusa

Foto: 123RF

Zgromadzone w bankach depozyty firm w poprzednich latach niemal nieustannie rosły i na koniec 2016 r. były warte rekordowe 275 mld zł. Jednak 2017 r. przyniósł spadki – do 258 mld zł na koniec czerwca.

Jak wynika z danych mBanku, w czerwcu po wyłączeniu czynników sezonowych oraz kalendarzowych depozyty firm zmalały w ujęciu miesięcznym o 3 proc. To największy taki jednorazowy spadek od 13 lat.

Wiele powodów

– Określenie przyczyn spadku jest trudne i łatwiej powiedzieć, co nie jest przyczyną takiego stanu rzeczy – mówi Piotr Bartkiewicz, starszy ekonomista mBanku. – To nie są inwestycje z jednej prostej przyczyny: wydatek inwestycyjny to na ogół przekazanie pieniędzy między jedną a drugą firmą – a zatem inwestycje powinny być neutralne dla stanu depozytów wszystkich przedsiębiorstw w Polsce. Jedyny wyjątek to wydatki na dobra importowane, ale jest naszym zdaniem mało prawdopodobne, aby popyt inwestycyjny w całości był kierowany na dobra importowane – analizuje.

Innego zdania jest Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Banku Millennium, który wskazuje właśnie na wzmożoną aktywność inwestycyjną. – Firmy w dwóch trzecich finansują swoje inwestycje środkami własnymi i teraz korzystają z gromadzonych wcześniej nadwyżek finansowych. To, że inwestycje się odbudowują, widać po danych o produkcji budowlano-montażowej, która przyśpieszyła w II kwartale, szczególnie w czerwcu. W dużym stopniu wiąże się to z większą absorbcją środków unijnych – mówi Maliszewski.

Dodaje, że zmniejszenie wartości depozytów nie jest efektem pogorszenia wyników firm, bo te pozostają dobre.

Co z argumentem, że inwestycje to głównie przekazywanie gotówki w obrębie polskiego sektora bankowego? – Część dóbr inwestycyjnych jest importowana. Wprawdzie dane za I kwartał nie pokazywały jeszcze wzrostu importu inwestycyjnego, ale być może zmieniło się to w II kwartale, tych danych jeszcze nie znamy – mówi Maliszewski.

Bartkiewicz przyznaje, że import faktycznie rośnie szybko w ostatnich miesiącach, ale jego zdaniem nie wyjaśnia to ubytku depozytów. – To prawdopodobnie kombinacja czynników stoi za zachowaniem depozytów przedsiębiorstw: import, alternatywne formy lokowania środków (np. skarbowe papiery wartościowe za pośrednictwem banków), mniejsze zwroty VAT i uszczelnianie systemu podatkowego. W kolejnych miesiącach żaden z tych czynników nie przestanie oddziaływać, dlatego dynamika depozytów przedsiębiorstw będzie niska – ocenia ekonomista mBanku.

Również zdaniem Maliszewskiego należy się spodziewać dalszego wyhamowania przyrostu lub spadków wartości depozytów firm, co w warunkach większej aktywności inwestycyjnej jest naturalne.

Po kredyt nie tak prędko

– Długo oczekiwane uruchomienie oszczędności firm nastąpiło. To dobry znak dla gospodarki. Są już pierwsze wyraźne sygnały według danych GUS; nowe zamówienia w przemyśle wzrosły w czerwcu o 15,7 proc. r./r. – wskazuje Piotr Cirin z PKO BP. Banki mają sporą nadpłynność i czekają, aż popyt na kredyty dla firm przyspieszy. Ale ekonomiści są sceptyczni.

– Nawet jeśli inwestycje ruszą, to wciąż 2/3 z nich będzie finansowane środkami własnymi, więc przyrost akcji kredytowej nie będzie bardzo duży. Dodatkowo część środków będzie pochodzić z UE, więc wkład własny firm może być jeszcze mniejszy – mówi Maliszewski. Zdaniem Piotra Cirina na pełne rozruszanie akcji kredytowej też należy jeszcze poczekać, mimo sprzyjających warunków do zaciągania kredytu.

A co z firmami? Bartkiewicz uważa, że pogorszenie ich płynności na razie nie powinno istotnie wpłynąć na zapotrzebowanie na kredyt, zwłaszcza inwestycyjny. – Poza tym płynność powinna być raczej związana z kredytami bieżącymi, obrotowymi itp. A zapotrzebowanie na kredyt, w sensie odsetka firm mających zadłużenie w bankach, jest w wieloletnim trendzie spadkowym niewrażliwe na zmiany wskaźników płynnościowych – dodaje.

Oprocentowanie depozytów raczej nie wzrośnie

Od kilkunastu miesięcy banki w Polsce są w komfortowej sytuacji: tempo przyrostu depozytów było wyższe niż wzrost akcji kredytowej, dzięki czemu zbudowały sporą poduszkę płynnościową (wskaźnik kredytów do depozytów zmalał do 99 proc.). W efekcie więcej depozytów nie potrzebowały, więc mogły obniżać ich oprocentowanie, co pozytywnie wpływało na ich wyniki odsetkowe, ale na zyski oszczędzających wręcz przeciwnie – średnie oprocentowanie nowych lokat przez dwa lata spadło do 1,5 proc. z 2,3 proc., mimo że stopy procentowe się nie zmieniły. Zdaniem analityków ewentualny wzrost kredytowania i odpływ depozytów firm wprawdzie zmniejszy nieco płynność sektora, ale nie na tyle, aby musiał mocno rywalizować o depozyty, co skutkowałoby podniesieniem ich oprocentowania. Do wojny depozytowej nie dojdzie, choć niektóre banki będą musiały o pieniądze powalczyć i podnieść oprocentowanie.

Zgromadzone w bankach depozyty firm w poprzednich latach niemal nieustannie rosły i na koniec 2016 r. były warte rekordowe 275 mld zł. Jednak 2017 r. przyniósł spadki – do 258 mld zł na koniec czerwca.

Jak wynika z danych mBanku, w czerwcu po wyłączeniu czynników sezonowych oraz kalendarzowych depozyty firm zmalały w ujęciu miesięcznym o 3 proc. To największy taki jednorazowy spadek od 13 lat.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Finanse
Blisko przesilenia funduszy obligacji długoterminowych
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Finanse
Babciowe jeszcze w tym roku. Ministerstwo zapewnia, że ma środki
Finanse
Wschodzące gwiazdy audytu według "Rzeczpospolitej"
Finanse
Szanse i wyzwania na horyzoncie
Finanse
Badania w czasach niepewności