– W sytuacji gdy największe przedsiębiorstwa zaczną automatycznie stosować mechanizm podzielonej płatności do wszystkich transakcji, ryzyko utraty płynności finansowej w wielu przedsiębiorstwach stanie się realnym problemem – alarmuje Mariusz Korzeb, wiceprezes Federacji Przedsiębiorców Polskich.
Split payment na zasadzie dobrowolności ma zacząć obowiązywać od 1 lipca. Ostatnio takie duże spółki jak Grupa Lotos, KGHM, Tauron zadeklarowały, że będą go stosować w rozliczeniach z dostawcami.
Mechanizm zakłada, że kupujący będzie dokonywał płatności za towar lub usługę na dwa odrębne rachunki sprzedającego. Wartość netto będzie szła na zwykły rachunek bankowy, a wartość podatku VAT – na specjalne konto. W ramach tego specjalnego rachunku będzie można jedynie rozliczać się w zakresie VAT – czy to z fiskusem, czy z innymi kontrahentami.
Zapowiadany udział w systemie największych przedsiębiorstw może mieć duże przełożenie na cały rynek. Jak oceniają eksperci, split payment może ruszyć kulą śnieżną, bo dostawcy największych firm zaczną go stosować wobec swoich dostawców, ci wobec swoich itp. W końcu taki łańcuszek wymuszony przez warunki rynkowe może dotrzeć nawet do najmniejszych.
I tu zaczynają się schody, bo nie dla wszystkich jest to rozwiązanie korzystne. Przemysław Pruszyński, ekspert Konfederacji Lewiatan, wylicza, że najbardziej na problemy z płynnością narażone są najmniejsze firmy, których właściciele dokonują zakupów kartą lub gotówką (a nie przelewem).