Drobni inwestorzy, mający obligacje GetBacku, często wskazują na Idea Bank i jego markę Lion's Bank jako jedne z najbardziej aktywnych w sprzedaży tych papierów. Doradcy tych banków nie tylko przekonywali klientów do kupna obligacji GetBacku, ale też często namawiali ich na zerwanie lokat i kupno tych – według ich zapewnień – bezpiecznych papierów. Dziś windykacyjna spółka prowadzi postępowanie układowe z wierzycielami.
– Każdy sygnał od klienta jest szczegółowo sprawdzany pod kątem zgodności postępowania bankierów z przyjętymi w banku procedurami. Dla banku i dla mnie osobiście jako prezesa zaufanie klientów jest sprawą zasadniczą – mówi Tobiasz Bury, prezes Idea Banku.
GetBack ma ok. 2,6 mld zł długu obligacyjnego, z czego większość trafiła do inwestorów detalicznych. Sam Idea Bank ma małą ekspozycję na windykatora, ale mogą grozić mu kary (KNF zapowiedziała wzięcie podmiotów nadzorowanych pod lupę), gdyby udowodniono wprowadzanie klientów w błąd, konflikt interesów, prowadzenie doradztwa inwestycyjnego bez umowy czy nienależyte świadczenie tej usługi. – Podchodzimy poważnie do sprawy i analizujemy jej wpływ na rynek i bank – dodaje Bury.
Obawy o wpływ GetBacku na Idea Bank widać też w notowaniach – kurs akcji kredytodawcy spadł od początku roku o 60 proc. – To, że nasz bank jest łączony z tą spółką, wynika z kilku czynników: funkcjonowała ona w grupie, a do 2016 r. bank był jej właścicielem i ma niewielką, znaną rynkowi, bezpośrednią ekspozycję na GetBack, a dodatkowo brał udział w procesie dystrybucji obligacji, informując klientów o ofercie domu maklerskiego – dodaje prezes.