Decyzje Komisji Europejskiej są mniej sformalizowane niż polskie, mogą być nawet wydane ustnie, co nie wyklucza ich zaskarżenia do Trybunału Sprawiedliwości UE. Formalna decyzja jest konieczna, gdy KE godzi się na finansowanie.
Warunkowa umowa
Kwestia ta była kluczowa w sporze o rozliczenie kontraktu między Gliwicami a województwem śląskim o dofinansowanie ze środków unijnych budowy hali widowiskowo-sportowej (koszt ponad 365 mln zł, a przewidywana unijna dotacja 140 mln zł). Był to więc tzw. duży projekt, wymagający poświadczenia wkładu środków z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego. Podmiotem odpowiedzialnym za realizację projektu był zarząd województwa, z którym miasto zawarło umowę z warunkiem, że gdy KE nie zaakceptuje dofinansowania, umowa ulegnie rozwiązaniu.
Komisja odmówiła zatwierdzenia projektu. Podała, że nie gwarantował on stabilności finansowej, ale zaproponowała ponowienie wniosku w ciągu dwóch miesięcy. Po tym terminie podtrzymała negatywną opinię.
Województwo uznało umowę za rozwiązaną, a miasto zażądało od niego 105 tys. zł jako refundacji wydatków na prace nad projektem, w ocenie miasta nie było bowiem podstaw do rozwiązania umowy. Opinie KE nie były bowiem formalną decyzją.
Jaka decyzja UE
Sąd okręgowy oddalił żądanie miasta. W jego ocenie art. 41 rozporządzenia Rady (WE) z 11 lipca 2006 r. ustanawiający przepisy ogólne dotyczące Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego nie nakłada na KE obowiązku wydania formalnej decyzji o finansowaniu. A w tej sprawie bez wątpienia jej stanowisko było odmowne, co skutkowało rozwiązaniem umowy.