Rada postanowiła zakazać kopania bitcoinów na 18 miesięcy nowym firmom. Te, które już działają w Plattsburghu mogą kontynuować prace.

Plattsburgh to niewielka miejscowość o populacji poniżej 20 tys. mieszkańców. Wyjątkowo niskie ceny prądy zawdzięcza zaangażowaniu w latach 50. w budowę elektrowni elektrycznych na rzecze św Wawrzyńca. Miasto okazało się też idealne dla kopaczy bitcoinów, którzy potrzebują dużej ilości energii elektrycznej - informuje portal Motherboard.

W lutym rada miejska wyliczyła, że kopacze zużywają około 10 - 15 proc. energii elektrycznej w mieście, co zmusiło miasto do zakupu energii na wolnym rynku i spowodowało wzrost cen prądu, a to nie zostało dobrze odebrane przez mieszkańców, którzy uważają, że firmy IT nie tworzą zbyt wielu nowych miejsc pracy, jedynie korzystają z  taniego prądu. - Średnio rachunki za prąd podskoczyły od 100 do 200 dolarów - poinformował burmistrz miasta Colin L. Read.

Rada miejska zapewnia, że nie chodzi o całkowity zakaz i wyeliminowanie kopaczy z miasta, ale o uregulowanie tego działu biznesowego  oraz systemu dostarczania elektryczności do miasta i jego mieszkańców. Rada ustaliła też, że każda osoba lub firma, która będzie nielegalnie kopać kryptowaluty zostanie ukarana  specjalna opłatą w wysokości tysiąca dolarów.

Bitcoin to kryptowaluta, której system bazuje na technologii blockchain, czyli systemie peer-to-peer, w pełni rozproszonym, nieposiadającym centralnej jednostki, organizacji lub miejsca, które go kontroluje. Zapisywanie wszystkich transakcji w blokach wymaga od komputerów rozwiązywania skomplikowanych problemów kryptograficznych. Osoby, które zajmują się weryfikacją bloków otrzymują właśnie bitcoiny. Ten proces ten nazywany jest "kopaniem" – ponieważ wymaga ciężkiej pracy.