Weźmy pod lupę akcje kosztujące 100 dolarów, na które przypada po 10 dolarów dywidendy. Ich kurs jest korygowany do 90 dolarów. To tak, jak gdyby właściciel nie dostał nic i sprzedał 10 proc. swoich akcji na rynku. Różnica jest taka sama. 

Tymczasem perspektywa wypłaty dywidendy skłania inwestorów do kosztownych zachowań. Kupują takie walory w górę windując ich kursy i obniżając spodziewaną stopę zwrotu.

W okresie niskich stóp procentowych i słabej koniunktury na giełdach, kiedy popyt na dywidendy jest szczególnie duży, oczekiwane stopy dywidendy są o 2-4 proc. niższe aniżeli w innych warunkach, wskazuje badanie naukowców z obu amerykańskich uczelni.

W otoczeniu, w którym trudno o zarobek inwestorzy mają zły nawyk postrzegania dywidendy jak kuponu obligacji dającego stabilny dochód w określonym czasie. Z tego powodu koncentrują się na całkowitej stopie zwrotu niż zwyżce kursu i akcje dywidendowe trzymają dłużej, niż czyniliby to w innej sytuacji.

Przekonanie, że dywidenda oznacza dodatkowe pieniądze, które inwestorzy inkasują niezależnie od zwyżki kursu jest błędem popełnianym nie tylko przez inwestorów detalicznych, ale także przez niektórych inwestorów instytucjonalnych , zauważają naukowcy z University of Chicago i Boston College.