Jak wynika z nieoficjalnych informacji dziennikarzy RMF RM, władze Prawa i Sprawiedliwości zdecydowały, jak zająć się problemem osób spłacających kredyty walutowe – chodzi o zobowiązania frankowe warte 116 mld zł i w euro warte 25 mld zł.

Będzie ustawa frankowa

Według informacji radia na posiedzeniu Sejmu w przyszłym tygodniu posłowie mają zacząć prace nad przygotowanym przez prezydenta projektem nowelizacji ustawy o Funduszu Wsparcia Kredytobiorców. Główną zmianą, obok zmniejszenia wymogów zwiększających potencjalną liczbę beneficjentów tego programu, będzie powołanie Funduszu Restrukturyzacyjnego. Powstanie ze składek banków, które w pierwszym roku mogą sięgnąć maksymalnie 3,2 mld zł (byłyby wpłacane kwartalnie, stawka wyniosłaby maksymalnie 0,5 proc. od wielkości ich kredytów walutowych).

Banki, które „odwalutowałyby” kredyty, miałyby otrzymać z funduszu zwrot różnic bilansowych między wartością kredytów przed restrukturyzacją i po niej. Jeśli bank przez pół roku nie wykorzystałby na przewalutowanie zgromadzonych w funduszu, wpłaconych przez siebie środków, mogłyby je wykorzystać inne banki (ten mechanizm ma zmobilizować je do prowadzenia konwersji.

Nie będzie spreadowej

Miałaby to być to jedyna ustawa, która ma wejść w życie. Odstąpiono by od uchwalenia tzw. ustawy spreadowej nakazującej bankom zwrotu klientom pieniędzy, które zarobiły na stosowaniu niekorzystnych kursów walut. Zdaniem ekspertów ten projekt choć kosztowny (wyceniany na 4-9 mld zł, które zapłaciłyby banki), to w żaden sposób nie wspomógłby rzeczywiście potrzebujących kredytobiorców walutowych. Zrezygnowano by także z nierealnego projektu klubu Kukiz’15 i tańszego, proponowanego przez Platformę Obywatelską.

Notowania banków reagują dziś neutralnie na te doniesienia. Indeks WIG-banki lekko zyskuje, zwyżkują również lekko kursy głównych banków „zainteresowanych” tematem, czyli posiadających największe portfele kredytów walutowych – PKO BP, Millennium, mBank, BZ WBK i Getin Noble Bank.