Petr Zelenka: Czy Czesi są tchórzami

Reżyser „Zagubionych" Petr Zelenka opowiada Barbarze Hollender o historii, czeskiej mentalności i upadku kina.

Aktualizacja: 11.10.2016 22:03 Publikacja: 11.10.2016 21:03

Foto: Gutek Film

Rz: „Zagubieni" to film o wielkim blefie. W polityce, w przemyśle filmowym. W życiu społecznym.

Petr Zelenka: Interesuje mnie mechanizm kreowania mitu. Z jednej strony pokazuję kłamstwa, które do dzisiaj towarzyszą naszemu myśleniu o roku 1938, kiedy na mocy układu monachijskiego Niemcy zaanektowali Kraj Sudetów. A z drugiej – obserwuję współczesne kłamstwo. Gdy dziennikarka telewizyjna podaje informację o przyczynach przerwania zdjęć do czesko-francuskiej koprodukcji, widz wie, że nie jest to prawda. Ale mit już się tworzy. Próbuję powiedzieć, że teraźniejszość szybko staje się przeszłością i wszelkie kłamstwa trzeba ujawniać i korygować natychmiast.

Wraca pan do roku 1938, ale nie odtwarza pan tamtych wydarzeń. „Zagubieni" to raczej film o pamięci historycznej.

Chciałem opowiedzieć o braku refleksji na temat dziejów. Zadowalamy się zwykle jakimiś wygodnymi interpretacjami, nie chcąc popatrzeć na przeszłość z właściwej perspektywy. Szczególnie w moim kraju.

Dlaczego?

My, Czesi, kochamy gloryfikować nasze porażki. Inne narody szczycą się sukcesami i zwycięstwami. My – odwrotnie. Zaczynamy myśleć, że nie wolno nam walczyć. Bzdura.

W pana filmie papuga mówiąca słowami francuskiego premiera Daladiera zarzuca Czechom tchórzostwo.

Nie chciałbym generalizować, że Czesi są tchórzami. Ale myślę, że czasem trzeba to powiedzieć głośno. Nie jesteśmy specjalnie odważni i nie cenimy odwagi innych narodów. Kiedy nastąpiła inwazja sowiecka na Czechosłowację w 1968 roku, wszyscy członkowie naszego rządu, poza jedną osobą, wyrazili zgodę na tę interwencję. Podobnie nasz parlament. Tymczasem w Związku Radzieckim znalazło się osiem osób, które zdecydowały się powiedzieć „nie". Wyszły na plac Czerwony i zostały aresztowane, były torturowane, zamknięte w szpitalach psychiatrycznych. Ale oni chcieli wykrzyczeć: „Nie cały Związek Radziecki dusi waszą rewolucję, nie wszyscy są tu przeciwko wam". To był akt wielkiej odwagi. A myśmy nawet tego nie zauważyli. Dlatego ważniejsze od refleksji na temat Monachium 1938 wydaje mi się pytanie: Dlaczego nie pomogliśmy Austrii, kiedy Hitler ją zaanektował? Dlaczego nas to nie obchodziło? Skąd się bierze taka postawa Czechów wobec historii?

W „Zagubionych" pokazuje pan czeską mentalność. Ale czy ona się nie zmienia?

Nie jestem pewny. Gdyby przyszedł czas, w którym trzeba by było poświęcić życie dla własnego kraju, myślę, że zachowalibyśmy się jak zwykle. Pojęcie ojczyzny nie ma dla nas dostatecznej wartości, by się dla niego narażać. Pytanie brzmi: dla jakich wartości moglibyśmy to zrobić? Może dla rodziny? A może dla niczego?

Jak film przyjęto w Czechach? Wywołał dyskusję?

Niespecjalnie. Miałem nadzieję, że „Zagubieni" wzbudzą emocje. Ale nic takiego się nie stało.

Polacy zawsze kochali wasze poczucie humoru. W „Zagubionych" jest świetna próbka czeskiego śmiechu, jednak z większości współczesnych czeskich filmów ten ironiczny dystans do siebie samych wyparował. Co się dzieje?

Dla starszej generacji naszych filmowców humor był bronią przeciw komunistom, cenzurze. Nowe pokolenie zarzuciło taki rodzaj politycznej satyry. Szkoda, bo on zawsze jest potrzebny. Staram się wciąż patrzeć na rzeczywistość z przymrużeniem oka. Kapitalizm ze swoją ideologią konsumeryzmu jest równie śmieszny, co groźny.

W „Zagubionych" pokazuje pan przemysł filmowy jako wielkie oszustwo, w którym prawdziwi artyści przegrywają z producentami-szalbierzami.

Znam takie sytuacje. Świat kina jest pełen blefu. Przygotowywałem kiedyś film o wielkiej filmowej imprezie, o jej blichtrze i głupocie. Nie mogłem go zrealizować, bo musiałyby w nim wystąpić wielkie gwiazdy. Ale festiwal stałby się tam metaforą współczesnych społeczeństw, których funkcjonowanie też oparte jest na wielkim blefie.

Czym więc jest dzisiaj dla pana kino?

W latach 80. czy 90. wielką inspiracją były dla mnie niezależne amerykańskie produkcje. Ale dziś takie filmy niemal zniknęły. Czasem jakieś pojedyncze rodzynki wzbudzają mój zachwyt. Niestety, coraz rzadziej. Zresztą, może to ja wydoroślałem.

Ale w „Zagubionych" złożył pan jednocześnie hołd ludziom kina.

Chciałem uhonorować tych, dla których robienie filmów stale jest ważne. Dlatego sporą część „Zagubionych" poświęciłem obserwowaniu, jak filmowcy przygotowują się do pierwszego klapsa. Resztki miłości i wiary w kino jeszcze w nas pokutują.

To jak pan ocenia sytuację dzisiejszego czeskiego kina?

Największa zmiana nastąpiła u nas w 1989 roku, kiedy upadły studia Barrandov i zawaliła się państwowa kinematografia. Powinniśmy byli zachować tę substancję. Wówczas kinematografia państwowa i prywatna mogłyby ze sobą konkurować, uzupełniać się. A dziś w ogóle nie jesteśmy zabezpieczeni przed amerykańskim kinem, które zrujnowało nasz rynek. Przez ostatnie 30 lat wyobraźnię naszych widzów zawojowało Hollywood. Dla młodego pokolenia kino to wyłącznie rozrywka. Ludzie przyzwyczaili się do innego stylu narracji. Dzisiejsze dzieciaki oglądają na ekranie hollywoodzkie bzdety i przestają umieć opowiadać własne, oryginalne historie. To wszystko odbija się na jakości czeskiego kina.

Jak widzi pan jego przyszłość?

Nawet jeśli zniknie, nikt tego nie zauważy. Takie przypadki już były. W Mongolii, w Bułgarii.

Jest pan strasznym pesymistą.

Nie. Bo to nie będzie wielka tragedia. Zostanie nam teatr, który w Czechach jest w znakomitej formie. To wciąż wspaniała, ważna sztuka. O, upadek teatru uznałbym za katastrofę.

Zapowiada pan wystawienie nowej sztuki, a filmowe projekty w tej sytuacji pan zarzucił?

Pracuję nad nowym filmem, ale czy uda się go zrealizować?

To na chwilę odrzućmy gorycz. Jaka powinna dzisiaj być, pana zdaniem, rola kina?

Taka jak zawsze. Sztuka powinna zmieniać świat.

Sylwetka

Petr Zelenka, czeski reżyser i scenarzysta

Urodził się 21 sierpnia 1967 r. w Pradze. We wczesnej młodości był basistą i tekściarzem w grupie rockowej V noci. W 1991 roku ukończył studia w Akademii Sztuk Scenicznych. Pisze sztuki, reżyseruje w teatrze. Ma w swoim dorobku filmy: „Guzikowcy",„Samotni", „Rok diabła", „Opowieści o zwyczajnym szaleństwie", „Bracia Karamazow". —bh

Błyskotliwe, zabawne i refleksyjne kino

W 1938 roku na mocy układu monachijskiego zawartego między Niemcami, Francją, Włochami i Wielką Brytanią należący do Czechosłowacji Kraj Sudetów został przyłączony do Niemiec. 80 lat później na konferencję do Pragi zostaje przywieziona papuga należąca do ówczesnego premiera Francji Edouarda Daladiera, uchodzącego potem za wroga nazizmu i przyjaciela Czechów. Problem w tym, że 90-letnia papuga mówi. Nie tylko: „Gdzie mój burbon?". Także „Hitler jest super" i „Czesi to trzęsidupy". Ale Petr Zelenka robi wielki zwrot. Papuga jest bohaterką filmu kręconego w Pradze w koprodukcji z Francją. A jak się okazuje, w kinie też zdarzają się wielkie oszustwa. Kłamstwo jest zadomowione w życiu publicznym i skwapliwie wykorzystywane przez wszystkich. Polityków, biznesmenów, artystów. Za przyzwoleniem społeczeństwa.

„Zagubieni" to film błyskotliwy, pełen niewymuszonego humoru i ciepłych emocji, a jednocześnie ciekawa refleksja nad historią i tworzeniem jej obrazu w społecznej świadomości. Rzadko się zdarza, by tak gorzka diagnoza zamknięta była w tak zabawnej i lekkiej formie. Czeskie kino w najlepszym stylu. —bh

Rz: „Zagubieni" to film o wielkim blefie. W polityce, w przemyśle filmowym. W życiu społecznym.

Petr Zelenka: Interesuje mnie mechanizm kreowania mitu. Z jednej strony pokazuję kłamstwa, które do dzisiaj towarzyszą naszemu myśleniu o roku 1938, kiedy na mocy układu monachijskiego Niemcy zaanektowali Kraj Sudetów. A z drugiej – obserwuję współczesne kłamstwo. Gdy dziennikarka telewizyjna podaje informację o przyczynach przerwania zdjęć do czesko-francuskiej koprodukcji, widz wie, że nie jest to prawda. Ale mit już się tworzy. Próbuję powiedzieć, że teraźniejszość szybko staje się przeszłością i wszelkie kłamstwa trzeba ujawniać i korygować natychmiast.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Film
Rekomendacje filmowe na weekend: Kino oparte na faktach
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Film
„Back To Black” wybiela mrok życia Amy Winehouse
Film
Rosja prześladuje jak za Stalina, a Moskwa płonie w „Mistrzu i Małgorzacie”
Film
17. Mastercard OFF CAMERA: Nominacje – Najlepsza Aktorka, Aktor i Mastercard Rising Star
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Film
Zbrojmistrzyni w filmie "Rust" skazana na 18 miesięcy więzienia