Nie po raz pierwszy autor „Cząstek elementarnych" staje przed kamerą. Był już bohaterem filmów fabularnych („Porwanie Michela Houellebecqa" oraz „Na progu śmierci" z 2014 r.). Zabawa w kino wyraźnie mu się spodobała, bo właśnie na polskie ekrany trafił kolejny obraz z Francuzem w roli głównej. Tym razem z pogranicza dokumentu i kinowego eseju, stworzony przez trzech holenderskich filmowców.
Nosi tytuł „Przeżyć: Metoda Houellebecqa" i odwołuje się do eseju francuskiego prozaika z 1991 r. zatytułowanego „Pozostać żywym". Opisał w nim cierpienia towarzyszące jednostce, której życie stoi pod znakiem twórczości. Podzielił się w nim swoją wrażliwością, samotnością, nienasyconą ambicją, egocentryzmem oraz idealizmem, który w obliczu kolejnych niepowodzeń przemienia się w rozpacz. I chociaż od publikacji tekstu minęło ćwierć wieku, to patrząc na steraną życiem twarz Houellebecqa, trudno nie odnieść wrażenia, że światowa sława nie przyniosła mu ulgi.
Podobnie jak w przypadku drugiej osobowości zaangażowanej w ten projekt – Iggy'ego Popa. Słynnej gwiazdy punk rocka, frontmana zespołu The Stooges oraz – podobnie jak w przypadku Houellebecqa – aktora hobbysty. Długowłosy emerytowany punkowiec pojawiał się już wcześniej na ekranie, m.in. w filmach zaprzyjaźnionego z nim Jima Jarmuscha.
Pop i Houellebecq poznali się w 2009 r. Okazało się, że obydwaj podziwiają swoją twórczość. Iggy Pop od wczesnych lat 90. śledził pisarstwo Houellebecqa, a ten od czasów nastoletnich zasłuchiwał się w jego muzyce.
Pop jest narratorem „Przeżyć..." i prowadzi widza poprzez Houellebecqowski esej, czytając jego kolejne fragmenty do kamery. Znakomicie interpretuje tekst Francuza, każdym słowem podkreślając swoją identyfikację z opowieścią o cierpieniu artysty. Trochę jak Werner Herzog w swoich dokumentach, Pop jest narratorem snującym wizję świata, w którym cierpienie należy zaakceptować jako naturalny element ludzkiej egzystencji.