Europa przygląda się Ameryce

Andrew Haigh i Paolo Virzi, dwaj reżyserzy ze Starego Kontynentu, patrzą na USA oczami outsiderów.

Aktualizacja: 04.09.2017 20:22 Publikacja: 04.09.2017 18:10

Helen Mirren i Donald Sutherland promowali film w Wenecji

Helen Mirren i Donald Sutherland promowali film w Wenecji

Foto: AFP, Tiziana Fabi

Barbara Hollender z Wenecji

Kiedyś był „Amerykanin w Paryżu", dzisiaj coraz częściej to Europejczycy wyprawiają się do Ameryki. I poprzez własną wrażliwość opisują ją jak przybysze z zewnątrz.

Powrót kina drogi

W weneckim konkursie znalazły się dwa filmy, w których za oceanem stanęli za kamerą znani artyści Starego Kontynentu: Brytyjczyk Andrew Haigh i Włoch Paolo Virzi. Nie zrobili superprodukcji. Obaj sięgnęli po gatunek kina drogi, ale potraktowali go po swojemu. Pierwszy z nich spojrzał na Amerykę oczami dziecka, drugi – dwójki starych ludzi. Choć w tle ich filmów są dzisiejsze Stany Zjednoczone, stworzyli obrazy intymne i uniwersalne.

Andrew Haigh, twórca nagrodzonych w Berlinie i nominowanych do Oscara „45 lat", sięgnął po powieść Willa Vlautina „Lean on Pete". Pojechał do Stanów, autor książki wprowadził go w świat wyścigów konnych, ale nie tych wielkich, na które zjeżdża śmietanka towarzyska, tylko prowincjonalnych, w małych miejscowościach Oregonu. Potem Haigh w trzy miesiące odbył podróż, w jaką wyruszył mały bohater filmu.

Chłopak, którego matka porzuciła niedługo po urodzeniu, wychowywany przez ojca – mało odpowiedzialnego faceta, w końcu ginącego w bójce z mężem kochanki. Charley dorabia grosze, pomagając na farmie staremu ranczerowi, który wystawia do lokalnych biegów kilka koni. A potem, osierocony, bez środków do życia, wyrusza w drogę przez cały kraj ze starym koniem, którego bardzo pokochał, a zwierzę ma zostać sprzedane do jatki. Młodzieniec chce odnaleźć ciotkę – jedyną bliską osobę, której kiedykolwiek na nim zależało.

Haigh zrobił film o samotności i dojrzewaniu. Ale też o utracie niewinności. Wrażliwy nastolatek w zderzeniu z rzeczywistością i bezdomnością twardnieje. Żeby przeżyć, musi wejść w konflikt z prawem i z sobą samym.

W tle historii jest prowincjonalna Ameryka. Czasem prymitywna, zajęta własnymi sprawami, ale czasem bezinteresownie solidarna. W jednej z najlepszych scen filmu Charley zostaje złapany przez ochroniarza, gdy chce wyjść z knajpy bez płacenia. Kelnerka, której właściciel potrąci koszt obiadu z pensji, mówi: „Puść go".

„The Leisure Seeker" Paola Virziego zaczyna się w Massachusetts. Mężczyzna w średnim wieku otwiera drzwi garażu i przerażony dzwoni do siostry: „Tata i mama zniknęli!". Ma powody, żeby się przerazić. John Spencer, wybitny specjalista od Hemingwaya, choruje na Alzheimera, z dnia na dzień traci pamięć. Jego żona Ella przerywa terapię onkologiczną: i tak ma przed sobą niewiele dni. Spędzili razem całe życie, a teraz chcą po raz ostatni zakosztować wolności i przygody. W starym camperze z lat 70. opuszczają Nową Anglię i podróżują na południe – do domu Hemingwaya w Key West.

Z Trumpem przez USA

Jadą przez Stany Zjednoczone w czasie kampanii prezydenckiej, są świadkami wiecu Donalda Trumpa – Spencer miesza się z tłumem, krzycząc jak inni, że chce „wielkiej Ameryki", ale nie bardzo już rozumie polityczne i społeczne konteksty tej kampanii.

Ale najważniejsze jest to, co dzieje się między nimi. Odkrywają na nowo łączące ich uczucie, ale też skrywane tajemnice: Ella domyśla się, że kiedyś John zdradzał ją z sąsiadką, ale też wie, że przecież to ona była zawsze dla niego najważniejsza. A teraz mogą już tylko razem odejść. Pomysł europejski? Virzi nawet do głównej roli, obok Donalda Sutherlanda, angażuje „królową" – Helen Mirren.

Haigh i Virzi nie pokazują obrazów ostrych, jak amerykańscy twórcy niezależni. W Stanach są trochę jak turyści. Patrzą na Amerykę oczami ludzi wyrzuconych na margines. Chłopca, który musi stawić czoło twardej rzeczywistości, i starych ludzi, którzy muszą zmierzyć się ze świadomością odchodzenia. Opowiadają o uczuciach nieuchwytnych, o samotności, o rozliczaniu się z życiem, o potrzebie bliskości. Może po prostu Ameryka, ze swoimi wielkimi przestrzeniami i snami o sukcesie, bardziej takie historie wyostrza. ©?

Barbara Hollender z Wenecji

Kiedyś był „Amerykanin w Paryżu", dzisiaj coraz częściej to Europejczycy wyprawiają się do Ameryki. I poprzez własną wrażliwość opisują ją jak przybysze z zewnątrz.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Film
„Back To Black” wybiela mrok życia Amy Winehouse
Film
Rosja prześladuje jak za Stalina, a Moskwa płonie w „Mistrzu i Małgorzacie”
Film
17. Mastercard OFF CAMERA: Nominacje – Najlepsza Aktorka, Aktor i Mastercard Rising Star
Film
Zbrojmistrzyni w filmie "Rust" skazana na 18 miesięcy więzienia
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Film
„Perfect Days” i "Anselm" w kinach. Wim Wenders uczy nas spokoju