Rose Valland. Kobieta, która uratowała arcydzieła

Dzięki niej wróciło do Francji ponad 60 tysięcy zrabowanych bezcennych dzieł sztuki. Ale Rose Valland umarła w zapomnieniu.

Aktualizacja: 28.07.2016 12:33 Publikacja: 28.07.2016 07:00

Foto: Planete+

Gdy wybuchła II wojna światowa, ta historyczka sztuki miała 41 lat i pracowała jako asystentka w Jeu de Paume - małym muzeum w centrum Paryża, w ogrodzie Tuileries, prezentującym sztukę awangardy. Los sprawił, że była jedyną Francuzką odpowiadającą za zgromadzone tam zbiory.

Kiedy w czerwcu 1940 roku do Paryża weszli naziści, specjalne komando przeszukiwało galerie sztuki i prywatne mieszkania okradając je z obrazów mistrzów, biżuterii i zabytkowych mebli. Wszystkie te dobra trafiały właśnie do muzeum Jeu de Paume – w sumie 400 skrzyń. Rose Valland od marca 1941 roku tajnie notowała tytuły i autorów obrazów gromadzonych w muzeum.

W ciągu czterech lat Goering odwiedził Jeu de Paume 21 razy. Rose Valland zanotowała: „Trzeci grudnia: marszałek Goering zabiera jutro swoim prywatnym pociągiem rzeźby z posiadłości Rothschildów, a do tego 50 obrazów. W większości są to impresjoniści z kolekcji Rosenberga". Oczywiście, nigdy nie płacił. Jednym z jej największych osiągnięć stało się zaś zdobycie listy magazynów w Niemczech, o których nie wiedziało nawet najwyższe dowództwo Rzeszy.

Kiedy w sierpniu 1944 roku wojska alianckie wyzwoliły Paryż, do Francji przybyła elitarna jednostka powołana do ochrony pomników i dzieł sztuki, czyli „Monuments Men" - „Ludzie od zabytków" dowodzeni przez Jamesa Rorimera, dyrektora jednego z nowojorskich muzeów i frankofila. To właśnie jemu Rose Valland wręczyła swoją tajną listę.

Dzięki temu uratowano tysiące arcydzieł. W maju 1945 roku Rose Valland wyjechała do Niemiec, by dołączyć do „ludzi od zabytków". Jednym z pierwszych dzieł odzyskanych przez nią dla Francji był „Astronom" Vermeera, którego widziała po raz ostatni cztery lata wcześniej w Jeu de Paume. Amerykanie odnaleźli obraz w austriackiej kopalni soli.

W sumie sprowadziła do kraju 60 tysięcy dzieł. W Berlinie Rose Valland reprezentowała Francję w komisji ds. odzyskiwania dzieł sztuki. Przez pewien czas – jak się później okazało pomiędzy listopadem a grudniem 1948 roku – była też szpiegiem. Kiedy w 1953 roku wróciła do Francji, uhonorowana została Legią Honorową i najwyższymi odznaczeniami amerykańskimi i niemieckimi, ale jednocześnie przydzielono ją do mało znaczącej jednostki muzealnej przy Łuku Triumfalnym. W 1961 roku napisała książkę „Na froncie sztuki" („Le front de L art.").

Zostawiła po sobie zbiór 85 tysięcy bezcennych fiszek, na których zapisywała czerwoną literę R: „Restitué", czyli „Zwrócone". Uważała, że dzieła powinny wrócić nie tylko do kraju pochodzenia, ale i do prawowitych właścicieli. Zbiór ten, nazwany jej imieniem, udostępniono dopiero w 1998 roku, czyli 18 lat po śmierci. 40 tysięcy dzieł zagrabionych we Francji nadal nie powróciło z Niemiec...

Premiera interesującego francuskiego dokumentu „Rose Valland na froncie sztuki" w czwartek 28 lipca o godz. 22 w Planete+.

Gdy wybuchła II wojna światowa, ta historyczka sztuki miała 41 lat i pracowała jako asystentka w Jeu de Paume - małym muzeum w centrum Paryża, w ogrodzie Tuileries, prezentującym sztukę awangardy. Los sprawił, że była jedyną Francuzką odpowiadającą za zgromadzone tam zbiory.

Kiedy w czerwcu 1940 roku do Paryża weszli naziści, specjalne komando przeszukiwało galerie sztuki i prywatne mieszkania okradając je z obrazów mistrzów, biżuterii i zabytkowych mebli. Wszystkie te dobra trafiały właśnie do muzeum Jeu de Paume – w sumie 400 skrzyń. Rose Valland od marca 1941 roku tajnie notowała tytuły i autorów obrazów gromadzonych w muzeum.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Film
Rusza 17. edycja Międzynarodowego Festiwalu Kina Niezależnego Mastercard OFF CAMERA
Film
Marcin Dorociński z kolejną rolą w Hollywood. W jakiej produkcji pojawi się aktor?
Film
Rekomendacje filmowe na weekend: Sport i namiętności
Film
Festiwal Mastercard OFF CAMERA. Patrick Wilson z nagrodą „Pod prąd”
Film
Nie żyje reżyser Laurent Cantet. Miał 63 lata