Triumfalny powrót Jasona Bourne’a

Agent wymyślony przez Roberta Ludluma znów skutecznie przeciwstawia się zagrożeniom współczesności.

Aktualizacja: 26.07.2016 20:03 Publikacja: 26.07.2016 17:57

Foto: UIP

Tworząc wyszkolonego przez CIA tajnego agenta do zadań specjalnych Jasona Charlesa Bourne'a, mistrz literatury sensacyjno-szpiegowskiej Robert Ludlum wykorzystał klasyczny motyw człowieka cierpiącego na amnezję, niepamiętającego kim jest, na którego polują dawni mocodawcy.

Ten bohater szybko trafił na ekrany. Najpierw Roger Young nakręcił dla telewizji „Tożsamość Bourne'a" (1988) z Richardem Chamberlainem, a w 2002 roku powieść tę sfilmował Doug Liman, znacznie odchodząc od literackiego pierwowzoru.

W kolejnych filmach serii, zrealizowanych przez Brytyjczyka Paula Greengrassa: „Krucjata Bourne'a" (2004) i „Ultimatum Bourne'a" (2007) wykorzystano jedynie formaty ludlumowskich postaci. Te tytuły wprowadziły nowe standardy do gatunku kina sensacyjnego, dalekie od komiksowej fantastyki panoszącej się we współczesnym kinie. Filmowa trylogia zarobiła 1,2 mld dolarów, a do sukcesu przyczyniła się wyjątkowo trafna decyzja obsadowa.

Inny niż Bond

– Wiem, że zawsze będę kojarzony z tą rolą, bez względu na to, co zrobię w kinie – mówi Matt Damon. – Czasem aktorzy tak mają. To może być przekleństwem, ale w moim przypadku jest inaczej. Lubię tę postać, więc jeśli publiczność kojarzy mnie z nią. Jestem szczęściarzem.

James Bourne w interpretacji Matta Damona nie ma charyzmy i wyrazistych rysów agenta. Od Jamesa Bonda, z którym jego bohater bywa czasem porównywany, dzieli go niemal wszystko. To nie superman, lecz niewyróżniający się w tłumie człowiek dręczony sennymi koszmarami, nieznający całej prawdy o sobie. Konsekwentnie dąży do wyznaczonego celu, umie przewidywać i przeciwdziałać kolejnym posunięciom przeciwników. A kobiety, które stają na jego drodze, to nie erotyczne gadżety, ale ważne dla rozwoju fabuły postacie.

W 2012 r. Tony Gilroy zrealizował „Dziedzictwo Bourne'a", w którym Jason (a tym samym Damon) się nie pojawia. Tylko jego czyny odbijają się echem w świecie tajnych projektów i profesjonalnych zabójców.

Damon i jego reżyser

Wielbiciele filmów z Damonem-Bournem domagali się jego powrotu. Twórcy nie spieszyli się, szukając wciągającego i aktualnego kontekstu, w którym mogliby umiejscowić nowe przygody. Wybrali zagrożenia powszechną inwigilacją, gdy prywatność obywateli przegrywa z bezpieczeństwem państw.

Inspiracją były m.in. działania Edwarda Snowdena, który ujawnił tysiące ściśle tajnych dokumentów National Security Agency, oraz witryna WikiLeaks Juliana Assange'a. Matt Damon postawił zaś producentom twardy warunek: zagra, gdy reżyserem znów będzie Greengrass. I to właśnie jemu zlecono także napisanie scenariusza wspólnie z debiutującym w tej roli montażystą Christopherem Rouse'em.

W filmie „Jason Bourne" zastajemy bohatera na pograniczu grecko-macedońskim, gdzie daje upust frustracjom, roznosząc kolejnych przeciwników w bokserskich pojedynkach. A w sennych koszmarach powracają sceny śmierci ojca w terrorystycznym zamachu w Iraku i pozostające bez odpowiedzi pytanie o zleceniodawcę.

Tam odnajduje go Nicky Parsons (Julia Stiles), była agentka CIA, jedyna osoba, której ufa. Udało jej się zhakować tajne dane CIA zawierające, być może interesujące Jasona, fakty. Dyrektor CIA Robert Dewey (Tommy Lee Jones) i komputerowa geniuszka Heather Lee (Alicia Vikander) podejmą starania, by te materiały nigdy nie trafiły do Bourne'a.

Totalnie inwigilowany Bourne wymyka się z kolejnych pułapek i sam atakuje. Akcja błyskawicznie przenosi się z miejsca na miejsce. Greengrass po raz kolejny udowodnił, że świetnie czuje konwencję kina szpiegowskiego. A za sprawą niezwykle dynamicznego montażu wciąga widza w sam środek akcji, nie pozwalając na chwilę wytchnienia.

Agent, który nie może przejść na spoczynek

Równolegle do premiery kinowej „Jasona Bourne'a" w polskich księgarniach ukazały się dwie nowe powieści z sensacyjnej serii. Ich autorem jest Eric Van Lustbader. Kontynuuje on sagę zapoczątkowaną przez Roberta Ludluma, który w latach 80. napisał trzy powieści o Bournie: „Tożsamość Bourne'a" (1980), „Krucjata Bourne'a" (1986) oraz „Ultimatum Bourne'a" (1990). Po śmierci Ludluma w 2001 r. jego spadkobiercy postanowili kontynuować dochodowy cykl, tym bardziej że jego kinowa wersja cieszyła się niezwykłą popularnością. Zadanie powierzyli Erikowi Van Lustbaderowi, amerykańskiemu twórcy powieści sensacyjnych oraz fantasy, który pracował też jako agent muzyczny, a z wykształcenia jest socjologiem. Do dnia dzisiejszego Lustbader napisał już dziesięć powieści o Jasonie Bournie.

W polskim tłumaczeniu ukazuje się właśnie najnowsza powieść cyklu – „Zagadka Bourne'a". To dziesiąta książką Lustbadera, a 13. w całej serii. Jest bardzo aktualna, bo porusza takie kwestie jak działalność rosyjskiego wywiadu na Ukrainie, w Syrii oraz Turcji. Jednocześnie ukazała się także druga powieść z serii, zatytułowana „Odwet Bourne'a", którą Lustbader wydał w 2013 r. Tu akcja rozgrywa się na kilku kontynentach i opowiada m.in. o działalności meksykańskich karteli narkotykowych, grze wywiadowczej Izraela prowadzonej przez Mosad, a także chińskiej mafii powiązanej z partią komunistyczną. W obu powieściach – inaczej niż w filmach – Jason Bourne jest w zaawansowanym wieku, a do pomocy ma młodych towarzyszy swych przygód. Prowadzi spokojny żywot wykładowcy uniwersyteckiego, ale agenturalna przeszłość wciąż się o niego upomina. Po raz kolejny zostaje wciągnięty w wywiadowczą intrygę. —mku

Tworząc wyszkolonego przez CIA tajnego agenta do zadań specjalnych Jasona Charlesa Bourne'a, mistrz literatury sensacyjno-szpiegowskiej Robert Ludlum wykorzystał klasyczny motyw człowieka cierpiącego na amnezję, niepamiętającego kim jest, na którego polują dawni mocodawcy.

Ten bohater szybko trafił na ekrany. Najpierw Roger Young nakręcił dla telewizji „Tożsamość Bourne'a" (1988) z Richardem Chamberlainem, a w 2002 roku powieść tę sfilmował Doug Liman, znacznie odchodząc od literackiego pierwowzoru.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Film
Nie żyje aktor Bernard Hill. Miał 79 lat
Film
Mastercard OFF CAMERA: Kobiety wygrywają
Film
#DZIEŃ 8 i zapowiedź #DNIA 9: Rozmowy o tym, co ważne
Film
Sztuka polityczna. Pokaz specjalny „Dyrygenta” Andrzeja Wajdy
Film
Rekomendacje filmowe: Komedia z Ryanem Goslingiem lub dramat o samobójstwie nastolatka