Monako liczy 40 tysięcy mieszkańców – 8 tysięcy to rodowici Monakijczycy, reszta – rezydenci. Bardzo bogaci - milionerzy. Mają do dyspozycji pięć kasyn, osiem pałaców, dziesiątki imprez w bizantyjskim stylu. Jak w bajce.
Tu nikt nie musi ukrywać swojego bogactwa, przeciwnie – bogaci ścigają się w ostentacyjnym prezentowaniu swych fortun. W lipcu ściągają do Monako najzamożniejsi turyści z Rosji, Brazylii, a nawet z Chin. Wejście na najdroższą znajdującą się tam plażę z czterema restauracjami i dwoma basenami kosztuje 150 euro za dzień. Oczywiście za leżaki obowiązuje osobna dopłata... Ceny na kieszenie przeciętnego turysty są do zniesienia jedynie w dzielnicy portowej.
525 policjantów zatrudnionych w miniaturowym państwie, daje średnią – jednego stróża prawa na 70 mieszkańców, czyli można czuć się bezpiecznie. Przestępczość jest niemal zerowa, bo monitorowane jest wszystko.
Tutejsze imprezy dedykowane są krezusom finansowym. Tu odbywa się coroczny Bal Czerwonego Krzyża – jedna z największych imprez charytatywnych na świecie, a także spektakularne wyścigi wodnych bolidów - ekologicznych, bo zwolennikiem takich rozwiązań jest panujący monarcha. Księstwem zarządza Albert Grimaldi, syn Grace Kelly i księcia Rainiera – jeden z trójki rodzeństwa przysparzającego za młodu rodzicom nieustannych kłopotów. Dziś chyba wydoroślał. Jest mężem, ojcem – no i władcą od 2005 roku.
Zrealizowany z okazji 10-lecia panowania Alberta film, pokazuje przygotowania do tego święta. Przewodnikiem jest pułkownik w randze szambelana, bliski współpracownik księcia Alberta. To on dopilnował przygotowań do uroczystego koktajlu wydanego dla 10 tysięcy poddanych z występami Robbiego Williamsa jako główną atrakcją wieczoru.