"Zimna wojna": Miłość, przemoc i wrażliwość

Na tle innych laureatów portretujących trudną współczesność film Pawła Pawlikowskiego to dzieło sztuki.

Aktualizacja: 20.05.2018 18:49 Publikacja: 20.05.2018 18:05

Foto: materiały prasowe

Barbara Hollender z Cannes

– Cannes to miejsce, które daje odwagę i nadzieję, że dzięki sztuce ludzie ze sobą rywalizujący i kraje ze sobą walczące mogą przezwyciężyć różnice i podziały – powiedział Hirokazu Kore-eda, odbierając Złotą Palmę za film „Shoplifters".

To było zaskoczenie. W kuluarach większe szanse dawano tytułom bardziej wyrazistym. Zbliżający się do sześćdziesiątki Japończyk tworzy skromne filmy diagnozując kondycję współczesnej rodziny. „Złodziejaszki" to opowieść o ludziach, którzy przygarniają niechciane dzieci. Żyją w zagraconej klitce, każdy dorabia, jak może, „ojciec" z małym „synem" wyspecjalizowali się w okradaniu okolicznych sklepów. Ale gdy widzą kilkuletnią, głodną, pobitą i przestraszoną dziewczynkę błąkającą się po ulicy, dają jej ciepło i miłość, której nie dostała od biologicznej matki.

Japoński reżyser pokazał zderzenie swoich bohaterów z prawem, niemogącym stanąć po ich stronie. Pyta: która rodzina jest prawdziwa? Ta, która dała życie, ale dzieckiem się nie interesuje, czy ta zastępcza, która kocha? Osadzając akcję w japońskich realiach, zrobił film uniwersalny o najprostszych uczuciach.

Triumf Pawlikowskiego

O miłości opowiada też Paweł Pawlikowski. Nagroda za reżyserię „Zimnej wojny" to wielki sukces polskiego kina, a on stał się jednym z najważniejszych autorów europejskich. Do Oscara i Europejskich Nagród Filmowych, które dostał za „Idę", dodał laur najważniejszego festiwalu świata.

– Po raz pierwszy od wielu lat polski film znalazł się w głównej selekcji, więc dziękuję w imieniu całego kraju. Dzisiaj w Polsce bardzo potrzebujemy dobrych wiadomości – powiedział na scenie Grand Theatre Lumiere i zadedykował nagrodę zmarłemu w ubiegłym roku Januszowi Głowackiemu, który pomagał mu pisać scenariusz.

– Głowacki miał w sobie wiele cech, które kocham w Polsce: odwagę, otwartość na świat, poczucie humoru, delikatność. I właśnie o przetrwanie tych wartości, wyznawanych przez niego i ludzi jemu podobnych, musimy dziś walczyć.

„Zimna wojna" to drugi film, który Pawlikowski zrobił po powrocie do Polski z emigracji. Podobnie jak w „Idzie" wrócił w nim do przełomu lat 50. i 60.

– Przeżyłem ponad 40 lat poza krajem i nie bardzo wiem, jak dzisiejszą Polskę ugryźć. A ta, w której wyrosłem, była ulepiona w latach 50 i 60. i bardzo wyrazista. Poza tym lubię osadzać swoje filmy w czasie, który zmusza ludzi do dramatycznych wyborów – tłumaczył mi.

„Zimna wojna" jest opowieścią o miłości niemożliwej, która przydarzyła się w nieludzkich czasach.

Pawlikowski zadedykował swój film rodzicom. – Ich miłość narodziła się wśród gruzów powojennej Polski, w stalinizmie. Potem był ślub, dziecko. Ale rodzice się rozeszli. Oboje wyjechali z kraju. Osobno – opowiadał mi. – Na Zachodzie jednak ich uczucie i przywiązanie odżyły. Pobrali się po raz drugi. I znowu były dramaty, i znowu do siebie wrócili. Na emigracji historia, język, wspólna przeszłość bardzo ludzi łączą.

W „Zimnej wojnie" jest klimat związku jego rodziców. To przejmująca opowieść o ludziach, którzy nie umieją żyć bez siebie, ale i nie umieją żyć ze sobą. Odbijają się w tym filmie polskie poskręcane losy, czas stalinizmu, władza ingerująca w kształt sztuki, gdy szefowie zespołu Mazurek, który tworzą bohaterowie, są zmuszani, by do folkloru dołączyć „patriotyczne" pieśni, wychwalające komunizm i Stalina.

Jest to również opowieść o polskości i tęsknocie za własnym światem. Zawarł więc w nim Paweł Pawlikowski bardzo osobisty motyw, bo czyż sam nie zatęsknił za krajem, który jest bliski, nawet jeśli boli?

„Zimna wojna" ma świetne zdjęcia Łukasza Żala, doskonałe kreacje Joanny Kulig i Tomasza Kota. Podobnie jak „Ida" jest czarno-biały i zachwyca formą. Zapada w pamięć jako dzieło sztuki i jako spojrzenie na przeszłość, przestroga przez rodzącymi się dzisiaj nacjonalizmami, To wreszcie opowieść o miłości naznaczona osobowością nietuzinkowego artysty. Jury pod przewodnictwem Cate Blanchett wyróżniło twórcę najbardziej autorskiego i artystycznie wycyzelowanego dzieła festiwalu.

Przemoc i agresja

Inne nagrody przypadły filmom portretującym świat pełen niepokojów, terroryzmu, nierówności społecznych, coraz bardziej podzielony politycznie i ekonomicznie. Zagrożony narastaniem nacjonalizmu, zapominający o solidarności.

Grand Prix Jury przypadła Spike'owi Lee za „BlacKkKlansmana", film o rasizmie w USA w latach 70. XX wieku.

„BlacKkKlansman" oparty jest na pamiętnikach czarnoskórego policjanta Rona Stallwortha, który w latach 70. przeniknął ze swoim białym partnerem do struktur Ku Klux Klanu, m.in. udaremniając dokonanie krwawego zamachu, w którym miało zginąć dziesiątki Afroamerykanów.

Ale „BlacKkKlansman" nie jest kinem historycznym. Lee pokazuje rasizm, zacietrzewienie i mowę nienawiści, zresztą po obu stronach. Bo wykluczeni też wstają z kolan. Zradykalizowani. Na konferencji prasowej reżyser zaatakował Trumpa, który nie zajął stanowiska w sprawie rozruchów w Charlottesville w sierpniu ubiegłego roku. Włączył do filmu dokumentalne materiały z tych wydarzeń.

– Musimy się obudzić! Przerwać milczenie! – mówił Lee, przypominając, że wzrost nastrojów nacjonalistycznych to problem nie tylko Ameryki.

Inaczej, ale równie sugestywnie opowiedział o narastaniu agresji, prawie siły i frustracji, która zamienia się w przemoc, Matteo Garrone w „Dogmanie". Za rolę człowieka, który oszukiwany i poniewierany przez miejscowego gangstera mści się w okrutny sposób, Marcello Fonte dostał laur dla najlepszego aktora.

Los najsłabszych

Rosjanin Siergiej Dworcewoj w „Ayce" (z nagrodzoną za rolę Ayki Samal Jeslamową) i Libanka Nadine Labaki w „Capharnaum" spojrzeli na dzisiejszy czas z perspektywy tych, którzy nie dają sobie rady z życiem.

„Ayka" to historia młodej Kirgizki, która ucieka ze szpitala, zostawiając na oddziale położniczym nowo narodzonego synka.

– W 2010 roku w moskiewskich szpitalach 248 Kirgizek zostawiło swoje dzieci – mówił Dworcewoj. – Wychowałem się w Kazachstanie i wiem, że rodzina jest tam wielką wartością. Zacząłem się zastanawiać, co sprawia, że matki zostawiają noworodki.

Pokazał piekło, przez jakie przechodzi młoda Kirgizka, która przyjechała do Moskwy, żeby polepszyć swoje życie. Wyrko w piwnicy zagęszczonej do granic możliwości przez podobnych jak ona, brak środków do życia, szantaż ze strony gangsterów, od których pożyczyła pieniądze. Ale też upokorzenia, strach, bezsilność, całkowita samotność. I obojętność wszystkich wkoło.

„Ayka" to film poruszający, ze znakomitymi zdjęciami Jolanty Dylewskiej. I sukces ambitnej producentki Anny Wydry z Otter Films, która ma już na koncie nominację do Oscara za „Królika po berlińsku" Bartosza Konopki.

Z kolei uhonorowana Nagrodą Specjalną Jury Nadine Labaki w „Capharnaum" opowiedziała o tragedii niekochanych dzieci ze slumsów.

– Jesteśmy w wielkim świecie kina – mówiła w Cannes reżyserka. – Ale trudno nie myśleć o małej Cidrze, która zagrała siostrę głównego bohatera. Dzisiaj zapewne spędziła cały dzień w słońcu, przyklejając twarz do szyb samochodów i żebrząc, a jednocześnie próbując bronić się przed obelgami i upokorzeniem. Wiem, że my wszyscy możemy coś zmienić. Wierzę w moc kina. Ono pokazuje to, co jest niewidzialne i czego nie można powiedzieć. Nie wolno nam odwracać się plecami od cierpień dzieci. Nie udało mi się uratować Cidry, która pozostała na ulicy. Nie wiem, jaki będzie los Zaida. Chciałabym, żebyśmy wszyscy o tym myśleli.

Te filmy są o nas wszystkich. Kim jesteśmy? Dokąd doszliśmy w swoim człowieczeństwie, jeśli tyle na świecie małych Zaidów walczy o przetrwanie każdego dnia? Kino nie zmieni świata, ale może w kimś obudzić wrażliwość. Tę, o którą upominał się również zdobywca Złotej Palmy Hirokazu Kore-eda. Dzisiaj to już wiele. ©?

Barbara Hollender z Cannes

– Cannes to miejsce, które daje odwagę i nadzieję, że dzięki sztuce ludzie ze sobą rywalizujący i kraje ze sobą walczące mogą przezwyciężyć różnice i podziały – powiedział Hirokazu Kore-eda, odbierając Złotą Palmę za film „Shoplifters".

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Film
Rosja prześladuje jak za Stalina, a Moskwa płonie w „Mistrzu i Małgorzacie”
Film
17. Mastercard OFF CAMERA: Nominacje – Najlepsza Aktorka, Aktor i Mastercard Rising Star
Film
Zbrojmistrzyni w filmie "Rust" skazana na 18 miesięcy więzienia
Film
„Perfect Days” i "Anselm" w kinach. Wim Wenders uczy nas spokoju
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Film
Zmarła Eleanor Coppola, reżyserka i żona reżysera