Filmowa atrakcyjność codziennej monotonii

Najciekawsze tytuły pierwszej połowy festiwalu to „Paterson" Jima Jarmuscha i „Toni Erdmann" niemieckiej reżyserki Maren Ade.

Aktualizacja: 16.05.2016 21:24 Publikacja: 16.05.2016 18:01

Jim Jarmusch na konferencji prasowej w Cannes po pokazie „Patersona”

Jim Jarmusch na konferencji prasowej w Cannes po pokazie „Patersona”

Foto: AFP

Alfred Hitchcock twierdził, że w dobrym filmie na początku jest trzęsienie ziemi, a później napięcie rośnie. Jim Jarmusch nigdy się do tej recepty nie dostosowywał. Film „Kawa i papierosy" zaczął od sceny, w której dwóch facetów rozmawiało przy kawie, później inni rozmawiali przy kawie, a na końcu znów dwóch facetów rozmawiało przy kawie. W pokazanym w Cannes „Patersonie" jest podobna monotonia, a jednak można się w tym filmie zakochać.

Tytułowy bohater, skromny kierowca autobusów z miasteczka w stanie New Jersey codziennie rano wysłuchuje, jaki sen żona miała w nocy, potem idzie tą samą drogą do pracy, jeździ tym samym autobusem, po tych samych ulicach. Wracając, wyjmuje listy ze skrzynki, ogląda nowe, czarno-białe, geometryczne prace plastyczne żony wymalowane na firankach, sukienkach i ciastkach, wieczorem wychodzi na spacer z psem i wstępuje do tego samego baru, gdzie gada z tym samym barmanem.

Codziennie też Paterson znajduje chwilę, by napisać wiersz. Taki zwykły, przyziemny, nierymowany, pasujący do jego codzienności.

Od czasu „Broken Flowers" to najpełniejsze studium współczesności, jakie Jim Jarmusch nam zafundował. Budują je rozmowy pasażerów, które dolatują do uszu Patersona, klienci baru, spotkania z przypadkowymi ludźmi, dom, w którym bohater filmu czuje się szczęśliwy z zabawną żoną i psem inteligentem. A do tego poezja, która pozwala się oderwać od rutyny i pofrunąć: kiedyś poecie z New Jersey – lekarzowi Williamsowi, dziś Patersonowi, a może i innym mieszkańcom miasteczka.

Jarmusch znów dokonał cudu: pokazał rutynę dnia codziennego i nudnawego, nieatrakcyjnego bohatera, a stworzył film wciągający i pełen wdzięku. Przypomniał, że życie składa się z krótkich chwil. Dla mnie to do tej pory najbardziej spełniony obraz festiwalu.

Zachwyty wywołał też wśród krytyków film Niemki Maren Ade. „Toni Erdmann" jest historią starego nauczyciela muzyki, dawnego hippisa, który potrafi żartować z życia i ze swojej córki robiącej karierę w korporacji.

Ines nie ma niczego poza pracą, dla której jest gotowa poświęcić czas, przyjaźnie, miłości, nawet własne poczucie godności. Ojciec chce jej przypomnieć, czym są luz i radość. Przywdziewa kostium klowna, udaje biznesmena i dyplomatę Toniego Erdmanna i jako ta karykaturalna postać depcze córce po piętach.

Film Maren Ade trwa prawie trzy godziny. W pierwszej części dużo w nim znakomicie podpatrzonych sytuacji. To opowieść o kobiecie zagubionej, o samotności, o życiu podporządkowanym wyłącznie karierze. Ale też o zapomnianych wartościach kolidujących z korporacyjnym stylem bycia.

Druga część filmu jest już głównie zgrywą. Dużo tu humoru, ale realizm ustępuje wygłupowi. Ade wszystko zamienia w bajkę. Dla mnie straciła szansę na świetne kino, ale „Toni Erdmann" bardzo się na festiwalu podoba.

Wciąż jednak przed nami nowe filmy Almodovara, braci Dardenne czy Farhadiego.

— Barbara Hollender z Cannes

Alfred Hitchcock twierdził, że w dobrym filmie na początku jest trzęsienie ziemi, a później napięcie rośnie. Jim Jarmusch nigdy się do tej recepty nie dostosowywał. Film „Kawa i papierosy" zaczął od sceny, w której dwóch facetów rozmawiało przy kawie, później inni rozmawiali przy kawie, a na końcu znów dwóch facetów rozmawiało przy kawie. W pokazanym w Cannes „Patersonie" jest podobna monotonia, a jednak można się w tym filmie zakochać.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Film
Nie żyje reżyser Laurent Cantet. Miał 63 lata
Film
Mastercard OFF CAMERA: „Dyrygent” – pokaz specjalny z udziałem Andrzeja Seweryna
Film
Patrick Wilson, Stephen Fry, laureaci Oscarów – goście specjalni i gwiazdy na Mastercard OFF CAMERA 2024
Film
Drag queen i nie tylko. Dokument o Andrzeju Sewerynie
Film
Kto zdecyduje o pieniądzach na polskiej filmy?