Millennium Docs Against Gravity: Co dalej z tym światem

Festiwal Millennium Docs Against Gravity zaczyna się w Warszawie i Wrocławiu w piątek. Niezmiennie jego hasło przewodnie brzmi: „Oderwij się!".

Aktualizacja: 10.05.2018 18:22 Publikacja: 10.05.2018 18:03

Amerykański dokument „Zjadanie zwierząt” Christophera Quinna opowiada o horrorze przemysłowej hodowl

Amerykański dokument „Zjadanie zwierząt” Christophera Quinna opowiada o horrorze przemysłowej hodowli. Reżyserowi udało się dostać z ukrytą kamerą do ściśle chronionych zakładów przetwórstwa żywności i ukazać, co się tam dzieje.

Foto: Against Gravity

Twórcy festiwalu dodają, że idzie o oderwanie się od stereotypowego oglądu rzeczywistości, w czym ma pomóc zagłębienie się w tegorocznej, 15. edycji w niemal 150 filmów non-fiction proponowanych widzom. Znacznie ciekawsze jednak wydaje się poszukiwanie odpowiedzi na pytanie, które stawia jedna z nowych sekcji festiwalu: „Co dalej z tym światem?".

Czasy łatwego przekraczania wszelkich granic sprawiły, że współczesnego człowieka trudno jest zadziwić, a jeszcze trudniej zainteresować. Wirtualna, czyli nieistniejąca piosenkarka sprzedająca miliony płyt („Hatsune Miku – świat należy do mnie", reż. Ann Oren) nie zdziwi przecież nikogo. Internet stał się światem równoległym i tak oczywistym, że nieraz trudnym do odróżnienia od tego namacalnego.

Zakładnicy sieci

„Opętani" (reż. Diel van der Velden i Vinca Kruk, Rob Schroder) są impresją o pochłanianiu rzeczywistości przez smartfony i przekleństwie nieustającego dostępu do sieci, której stajemy się zakładnikami. „Czyściciele internetu" (reż. Hans Block, Moritz Riesewieck) nie pozostawiają złudzeń co do wolności internetu. Nie jest on neutralny, przeciwnie, istnieje w nim cenzura. Film uświadamia istnienie tysięcy moderatorów treści, a media społecznościowe negocjują z niektórymi krajami dostęp do materiałów krytycznych wobec rządów.

Nie mniejsze kłopoty istnieją w świecie rzeczywistym. Neoliberalizm wprowadził morderczą konkurencję jako normę, o czym przekonali się bohaterowie dokumentu „Nokia – łączyliśmy ludzi" (reż. Arto Koskinen). Twórcy i pracownicy tej firmy z tradycjami sięgającymi XIX wieku, z małej fińskiej miejscowości Salo, produkującej świetne telefony, byli grupą pasjonatów niedbających nawet o patenty. Sukcesy zaczęły topnieć, gdy Steve Jobs zaprezentował światu pierwszego iPhone'a, a już prawdziwe zejście z firmamentu przyszło wraz z wykupem Nokii przez Microsoft.

O chciwości przedsiębiorców, maklerów giełdowych, bankowców, doradców inwestycyjnych opowiada „Chiński przekręt" (reż. Jed Rothstein). Oszustwa i bańki spekulacyjne stały się też powodem krachu na rynku nieruchomości, pozostawiając nieukończone, a w zamyśle imponujące budowle w Gruzji – hotele, w Abu Zabi – studia filmowe i kompleksy rekreacyjne.

Przygnębiający jest też obraz społeczności żyjącej w brazylijskiej wiosce w dorzeczu Amazonki, w której zachodnie obyczaje wypierają rdzenne, indiańskie tradycje, co pokazuje dokument „Eks-Szaman" (reż. Luiz Bolognesi). Do refleksji skłaniają niekończące się „Wędrówki ludów" rejestrowane przez znanego chińskiego artystę Ai Weiweia przez rok w 23 krajach.

Pokazem kulminacji współczesnego obłędu jest „Pokolenie pieniądza" (reż. Lauren Greenfield) przedstawiający świat jednego procenta najbogatszych ludzi świata, a także tych, którzy rozpaczliwie pragną być do nich podobni. A choćby i do Kim Kardashian, amerykańskiej celebrytki znanej głównie z tego, że jest znana z niczego. Reklamy, przekaz telewizyjny kształtuje pragnienia. Stąd pałace w Chinach jakby żywcem przeniesione z Francji albo wyglądające jak waszyngtoński Biały Dom, łazienki z 24-karatowego złota, niepotrzebne operacje plastyczne, konkursy piękności dla małych-starych dziewczynek.

Roboty nas zastąpią

Bolesnym otrzeźwieniem może stać się „Przyszłość człowieka pracy" (reż. Sean Blacknell, Wayne Walsh). A nie jest ona optymistyczna. Wedle naukowców przyśpieszenie technologiczne sprawi, że w najbliższych 20 latach zniknie 47 procent istniejących dziś zawodów. Ich pracę przejmą roboty, które będą także opiekunami ludzi starszych i niepełnosprawnych. Nawet w fast foodach i restauracjach będą obsługiwać klientów.

To jednak rodzi problemy, bo skoro ludzie nie będą pracować, to nie będą zarabiać i kupować. Jak więc upłynniać wytwarzane towary? A podnosząca się niebezpiecznie globalna średnia życia – z 31 lat 100 lat temu do 71 lat dzisiaj – spowoduje, że w 2050 roku będzie nas 20 miliardów. No i do tego zgodnie z postulatami transhumanizmu – nauki zaprzężonej do przezwyciężenia ludzkich ograniczeń i poprawy kondycji ludzkiej – nakazem będzie superszczęście i superdługowieczność.

Jest i światełko w tunelu, choć trzeba uporczywie się w nie wpatrywać i nie zboczyć z drogi. „Nikt nie jest samotną wyspą" (reż. Dominique Marchais) pokazuje ludzi żyjących w różnych krajach, którzy wzięli sprawy w swoje ręce. Tworzą małe gospodarstwa, w których uprawiają lokalne, czasem nawet zapomniane rośliny. Budują domy z lokalnych materiałów, w tradycyjny sposób wzbogacony o posiadaną dziś wiedzę. Nie szukają szczęścia i miejsca na Ziemi daleko, bo zadają sobie pytanie: jak mogę uczynić lepszym miejsce, z którego pochodzę.

Bohaterowie filmu są zaangażowani w lokalną politykę poprzez swoją pracę i pielęgnują relacje międzyludzkie, rozwijając równocześnie kontakty z podobnie pojmującymi świat społecznościami w całej Europie. Z podobnego założenia wychodzą bohaterowie „Zjadania zwierząt" (reż. Christopher Quinn), którego scenariusz został oparty na książce Jonathana Safrana Foera o tym samym tytule.

Dziś już wiadomo, że hodowla przemysłowa służy tylko zyskowi. Na początku XX wieku kury wyglądały inaczej. Ich sylwetka została zaprojektowana, by zadowolić człowieka – jego konsumenckie pragnienie dużych piersi i udek.

Fermy z ludzką twarzą

Po stronie strat jest pozbawianie zwierząt godności, zanieczyszczenie środowiska naturalnego do rozmiarów, które je unicestwia, i negatywny wpływ wyhodowanego mięsa na nasze zdrowie. Receptą jest tradycyjna, powracająca do korzeni hodowla – na małą, ludzką skalę. Na fermie „z ludzką twarzą" kury biegają po trawie, skubią trawę i wyglądają na normalne. Nie chorują jak te na fermach nastawionych wyłącznie na rosnącą wydajność i dochody.

Dokument „Statek Ziemia" (reż. Kevin McMahon) przypomina, że w latach 60. XX wieku amerykański polityk Adlai Stevenson wypowiedział na forum ONZ słowa uświadamiające, że jesteśmy pasażerami małego statku, którym podróżujemy przez martwy wszechświat, i od jego rezerw powietrza i ziemi jesteśmy uzależnieni. Los nas wszystkich zależy od decyzji, jakie każdy podejmuje. Trzeba o tym pamiętać.

Twórcy festiwalu dodają, że idzie o oderwanie się od stereotypowego oglądu rzeczywistości, w czym ma pomóc zagłębienie się w tegorocznej, 15. edycji w niemal 150 filmów non-fiction proponowanych widzom. Znacznie ciekawsze jednak wydaje się poszukiwanie odpowiedzi na pytanie, które stawia jedna z nowych sekcji festiwalu: „Co dalej z tym światem?".

Czasy łatwego przekraczania wszelkich granic sprawiły, że współczesnego człowieka trudno jest zadziwić, a jeszcze trudniej zainteresować. Wirtualna, czyli nieistniejąca piosenkarka sprzedająca miliony płyt („Hatsune Miku – świat należy do mnie", reż. Ann Oren) nie zdziwi przecież nikogo. Internet stał się światem równoległym i tak oczywistym, że nieraz trudnym do odróżnienia od tego namacalnego.

Pozostało 88% artykułu
Film
Patrick Wilson, Stephen Fry, laureaci Oscarów – goście specjalni i gwiazdy na Mastercard OFF CAMERA 2024
Film
Drag queen i nie tylko. Dokument o Andrzeju Sewerynie
Film
Kto zdecyduje o pieniądzach na polskiej filmy?
Film
Laureaci Oscarów, Andrzej Seweryn, reżyserka castingów do filmów Ridleya Scotta – znamy pełne składy jury konkursów Mastercard OFF CAMERA 2024!
Film
Patrick Wilson odbierze nagrodę „Pod Prąd” i osobiście powita gości Mastercard OFF CAMERA