Trzeba czasem stanąć na polu nago

Reżyser „Nagiej Normandii" mówi Barbarze Hollender o frustracji na francuskiej prowincji i o solidarności.

Aktualizacja: 20.03.2018 18:05 Publikacja: 20.03.2018 17:28

Foto: Kino Świat

Rz: „Naga Normandia" to komedia społeczna. Francuscy reżyserzy znaleźli sposób, by współczesne problemy ująć w sposób lekki. Dany Boon potrafi w komedii obalić stereotypy na temat mieszkańców północnej Francji, Olivier Nakache i Eric Toledano – pokazać problemy emigrantów. Pan zrobił zabawny film o kryzysie na francuskiej prowincji.

Philippe Le Guay: Pewnie teraz takiego lżejszego spojrzenia potrzebujemy. Świat wokół jest trudny i agresywny. Budzę się rano, włączam radio i codziennie sączą mi się w uszy wiadomości o wypadkach, problemach ekonomicznych, terroryzmie, kryzysie uchodźczym. Wieczorem to samo słyszę w telewizyjnych serwisach informacyjnych. Ale w ciągu dnia wychodzę z domu i widzę pary gawędzące w kafejce, barwny tłum pod wieżą Eiffla, światło odbijające się od dachów Paryża. I myślę, że nie wolno odwracać się od ciemnej strony i zawiłości dzisiejszego czasu, ale trzeba też nauczyć się wyławiać z codzienności radość. Czasem w lekkiej formie, pozwalając widzowi się uśmiechnąć, też można powiedzieć coś ważnego.

Skąd u pana, paryżanina od urodzenia, wziął się pomysł, by zrobić film o prowincji?

Jako dziecko i młody chłopak często spędzałem wakacje w Normandii. W wiosce, w której teraz kręciliśmy, mieli dom moi dziadkowie. Po ich śmierci jeździłem tam z matką, poznałem wielu farmerów. Wróciłem do nich po latach z trochę szalonym pomysłem filmowym. I choć nie było łatwo, udało mi się przekonać mieszkańców Mele-sur-Sarthe do naszego wspólnego projektu.

Ci kudzie kupili tę ideę chętnie?

Oczywiście, że nie. Jako filmowiec jestem jakby z innej rzeczywistości. Należę do społecznej elity, pracuję ze znanymi aktorami, mam szansę podróżowania. Musiałem walczyć, przekonać ich do siebie. Ale przygotowując „Nagą Normandię", zrozumiałem, jak powierzchownie kiedyś ich znałem. Odkrywałem ten świat od nowa. Pukałem do różnych drzwi, rozmawiałem z farmerami i ich żonami, bawiłem się z ich dziećmi. Przez trzy lata razem pracowaliśmy nad tym filmem. Oni mieli poczucie współtworzenia go. A my, mam wrażenie, nie wykorzystaliśmy ich ani nie zdradziliśmy.

Punktem wyjścia „Nagiej Normandii" jest opowieść o kryzysie. Mer gminy godzi się na pomysł wykonania nagiego zdjęcia mieszkańców, bo ma nadzieję, że praca artysty zwróci uwagę ludzi na zapomniany region.

W naszym filmie pada zdanie: „Karmiliśmy ten kraj przez całe stulecia, a teraz sami głodujemy". Ja je naprawdę usłyszałem. Wieś nie czuje wdzięczności ze strony Francji. Rolnicy prowadzący tradycyjne gospodarstwa przegrywają z wielkimi farmami nastawionymi na masową, więc tańszą hodowlę czy modne bioprodukty.

Ale też opowiedział pan o wartości bycia razem. Myśli pan, że trudnych czasach ludzie szczególnie potrzebują solidarności?

Taka jest idea filmu. Chciałem pokazać świat, w którym wszyscy zajmują się wyłącznie sobą, swoimi sprawami, swoimi interesami. Pod wpływem szalonej idei fotografa zaczynają tworzyć grupę. Społeczność, która musi zmierzyć się z tym samym wyzwaniem: stanąć nago na polu. To jest moment wyzwolenia się ze wstydu, ze strachu, moment, gdy ludzie zaczynają czuć się wolni. Niewinni i pełni radości.

W „Nagiej Normandii" rzeczywistość filmowa splotła się z prawdziwą. W scenie, w której pana bohaterowie zrzucają z siebie ubrania, wystąpili autentyczni mieszkańcy wsi.

Chciałem tę scenę nakręcić ostatniego dnia. Ale prognoza pogody była bardzo niekorzystna, więc zdecydowaliśmy na przesunięcie zdjęć o kilka dni. To były absolutnie wyjątkowe chwile. Moimi aktorami szarpały takie same wątpliwościami jak ich filmowymi wcieleniami. Panowało ogromnie podekscytowanie, także lęk, choć wszyscy byli już psychicznie przygotowani. Budowaliśmy te sceny powoli. Ale ludzie zrozumieli, że jest w nich niewinność. I zobaczyłem, jak opada z nich napięcie. Jak się rozluźniają, zaczynają zachowywać się jak dzieci, biegać po polu jak gazele. Poczuli się społecznością, która coś robi razem.

Pokazał pan zarażanie ideą ludzi, którzy czują się słabi i odrzuceni. Czy to nie może być zjawisko groźne?

Może. Nawet we Francji Front Narodowy wykorzystuje frustrację ludzi z prowincji, żeby zdobyć głosy. Nacjonaliści grają zwykle na dumie i na strachu: przed utratą pozycji, przed obcymi, przed rzekomym gwałtem czy zagrożeniem. Ale ludzie coraz mocniej to czują. Powoli zaczynają bać się ekstremalnych ideologii. Mieszkańcy Mele-sur-Sarthe byli otwarci i wspaniałomyślni. Walczyli o swoją wspólnotę miłością i tolerancją. Chciałem przypomnieć, że w tym właśnie tkwi siła.

Myśli pan, że kino może dzisiaj odegrać jakąś rolę w tworzeniu społecznej świadomości?

Jeden film nie zmieni świata, ale dla kogoś może stać się ważny. Dlatego pilnuję, by w obrazach, które maluję na ekranie, zawsze było trochę światła dającego nadzieję. ©?

Recenzja: Lekko o trudnych sprawach

Amerykański fotografik i artysta wizualny trafia do małej wioski Mele-sur-Sarthe w Normandii. Specjalizuje się w zdjęciach, na których rozbiera tłumy, i na francuskiej prowincji chce zrobić to samo. „Naga Normandia" Philippe'a Le Guaya to francuski odpowiednik takich brytyjskich filmów jak „Goło i wesoło" czy „Dziewczyny z kalendarza". Opowieść o ludziach niedających sobie rady z życiem. O farmerach, którzy się wyprzedają i z rozpaczą słuchają w telewizji raportów o tym, że jedzenie mięsa powoduje raka. Ich protestów nikt nie słyszy, więc rozebranie się do zdjęcia to krzyk rozpaczy. Mer jest do tego pomysłu przekonany: zrobiłby wszystko, żeby zwrócić uwagę na swoich mieszkańców. Ale jak ich namówić, by nago biegali po polu przed obiektywem?

Le Guay zapełnił ekran krwistymi postaciami (w roli mera świetny François Cluzet, znany choćby z komedii „Nietykalni"), mnoży zabawne sytuacje, ale przede wszystkim opowiada o ludziach, którzy dotąd zajęci własnymi sprawami i zmartwieniami, nagle zaczynają działać solidarnie. Jest przy tym „Naga Normandia" pochwałą radości życia, naturalności, prawa do bycia sobą. Ci ludzie, którzy wbrew surowym, małomiasteczkowym regułom czy zazdrości męża zrzucili z siebie ubranie, czują się wyzwoleni, szczęśliwi.

Le Guay nakręcił komedię – kolejną we francuskim kinie, które umie opowiadać o najtrudniejszych sprawach. I może właśnie w tym tkwi klucz do ostatnich sukcesów kasowych francuskich filmów. —Barbara Hollender

Sylwetka

Philippe Le Guay, reżyser, scenarzysta

Ur. w 1956 r. Studiował literaturę, a następnie reżyserię. W jego dorobku są m.in.: kostiumowy film „Les deux Fragonard", kryminał „Trois huit", komedia „Le cout de la vie", dramat społeczny z Carmen Maurą „Kobiety z szóstego piętra", opowieść o aktorach „Molier na rowerze".

Rz: „Naga Normandia" to komedia społeczna. Francuscy reżyserzy znaleźli sposób, by współczesne problemy ująć w sposób lekki. Dany Boon potrafi w komedii obalić stereotypy na temat mieszkańców północnej Francji, Olivier Nakache i Eric Toledano – pokazać problemy emigrantów. Pan zrobił zabawny film o kryzysie na francuskiej prowincji.

Philippe Le Guay: Pewnie teraz takiego lżejszego spojrzenia potrzebujemy. Świat wokół jest trudny i agresywny. Budzę się rano, włączam radio i codziennie sączą mi się w uszy wiadomości o wypadkach, problemach ekonomicznych, terroryzmie, kryzysie uchodźczym. Wieczorem to samo słyszę w telewizyjnych serwisach informacyjnych. Ale w ciągu dnia wychodzę z domu i widzę pary gawędzące w kafejce, barwny tłum pod wieżą Eiffla, światło odbijające się od dachów Paryża. I myślę, że nie wolno odwracać się od ciemnej strony i zawiłości dzisiejszego czasu, ale trzeba też nauczyć się wyławiać z codzienności radość. Czasem w lekkiej formie, pozwalając widzowi się uśmiechnąć, też można powiedzieć coś ważnego.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Film
Rekomendacje filmowe na weekend: Kino oparte na faktach
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Film
„Back To Black” wybiela mrok życia Amy Winehouse
Film
Rosja prześladuje jak za Stalina, a Moskwa płonie w „Mistrzu i Małgorzacie”
Film
17. Mastercard OFF CAMERA: Nominacje – Najlepsza Aktorka, Aktor i Mastercard Rising Star
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Film
Zbrojmistrzyni w filmie "Rust" skazana na 18 miesięcy więzienia