– Trochę się martwiłem, porównując rozwój Magnusa z rówieśnikami – wspomina ojciec geniusza. – Miał problem z zajęciami ruchowymi. Trudno mu było wytłumaczyć, co ma robić.
Do tego nad wszystkim musiał się ponoć zastanawiać i nawet gdy był bardzo mały, często popadał w głęboką, nieadekwatną do wieku zadumę. W wieku 4 lat dostał od rodziców pociąg z klocków Lego i nie bacząc na wszelkie potrzeby fizjologiczne, składał go przez sześć kolejnych godzin – aż osiągnął cel. Kiedy dostał atlas z flagami państw i różnymi danymi liczbowymi, koncentrował się na zachodzących między nimi relacjach.
Sukcesy w szachach przyszły błyskawicznie, ale zepchnęły na dalszy plan szkolną naukę i rówieśnicze relacje. W marcu 2004 roku Magnus poleciał na Islandię, by zagrać z Garym Kasparowem – wówczas numerem jeden na świecie. Magnus kwalifikował się jako numer 786. Pojedynek zakończył się remisem.
Magnus miał 22 lata, gdy na Uniwersytecie Harvarda zagrał z zasłoniętymi oczami przeciwko dziesięciu najlepszym prawnikom-szachistom. Musiał zapamiętać pozycje i ruchy 320 figur – równocześnie planując 10 posunięć…
– Bardzo frustruje mnie świadomość, że tylko ja coś rozumiem. To najbardziej samotny aspekt bycia szachistą – wyznaje Magnus przed kamerą.