Gdy z obsady filmu "Wszystkie pieniądze świata" wyrzucono Kevina Spaceya, część scen trzeba było nagrać jeszcze raz. Na planie zdjęciowym ponownie pojawić się musieli Mark Wahlberg oraz Michelle Williams. Kilka dni temu wyszło na jaw, że grająca w filmie aktorka, za dodatkowe zdjęcia dostała jedynie tysiąc dolarów, podczas gdy Wahlberg miał zarobić 1,5 miliona dolarów - informuje TVN24.

Mimo doniesień, reżyser filmu Riddley Scott, twierdzi, że wszyscy aktorzy powtarzali sceny za darmo. Sama Michelle Williams powiedziała także, że zadeklarowała dyspozycyjność „gdziekolwiek i kiedykolwiek będą jej potrzebować”. - Oddam im moją pensję, moje wakacje, wszystko co chcą - powiedziała. Okazało się jednak, że dla Wahlberga wynegocjowano sumę 1,5 miliona dolarów, o czym Williams nie wiedziała. Nierówne traktowanie aktorów spotkało się z krytyką zarówno Hollywood, jak i internautów.

Na ten temat wypowiedziała się między innymi aktorka Jessica Chastain, która napisała na Twitterze, że Williams „zasługuje na więcej niż jeden procent męskiej pensji”.

W odpowiedzi na zaistniałą sytuację, Mark Wahlberg postanowił przeznaczyć zarobioną sumę na rzecz inicjatywy "Time's Up", która wspiera ofiary molestowania seksualnego.

Agencja, która zajmuje się aktorem, ma przeznaczyć na ten sam cel 500 tysięcy dolarów.