Opowieść rozpoczyna się w XVI wieku w niemieckim Augsburgu. Tam mieszkał jeden z najbogatszych ludzi w dziejach – Jakub Fugger, bankier cesarzy i papieży. Przekładając na dzisiejsze realia, w okresie największej prosperity jego firma była warta bilion dolarów. Ale Fugger zajmował się nie tylko pomnażaniem fortuny, także – wspierał sztukę. Dowodem jest m.in. ufundowana przez niego kaplica Fuggerów w kościele św. Anny w Augsburgu zbudowana przez Albrechta Dürera – pierwsza renesansowa budowla w Niemczech. Ten sam twórca namalował portret swego mecenasa i zobaczą go także widzowie filmu.
– Dla bogatych sponsorowanie sztuki było sposobem na nieśmiertelność - twierdzi ekonomista Jacques Attali.
Kontakty rodziny Fuggerów z Włochami, a w szczególności z Wenecją były coraz silniejsze, bo tam męscy potomkowie rodu zdobywali wykształcenie i mieszkali. Fuggerowie pracowali też na rzecz papieży – Leon X był ich wspólnikiem. Dzielił z nim zyski z handlu odpustami, dochody z tego biznesu zostały przeznaczone na budowę bazyliki św. Piotra.
Autorzy dokumentu twierdzą, że choć dziś w XXI wieku zmienili się bohaterowie zdarzeń i realia, to mechanizmy łączące świat biznesu i sztuki są bardzo podobne i to właśnie finansiści są mecenasami sztuki. Kontynuują go potomkowie starych rodów bankierskich, także szefowie współczesnych banków. Jeden z największych banków współczesnego świata – Deutsche Bank, w ciągu 60 lat zgromadził kolekcję 60 tysięcy dzieł, koncentrując się na międzynarodowej sztuce współczesnej. Jej wartość jest szacowana na kilkaset milionów euro. Rocznie bank wydaje na powiększanie kolekcji 20 milionów euro. Fragmenty tego imponującego zbioru można oglądać w dziewięciuset oddziałach banku w czterdziestu krajach. W holu nowojorskiej siedzibie wisi jedna z najcenniejszych prac w kolekcji - „Faust” Gerharda Richtera.