Mężczyzna, którego nazwiska media nie podają, powiedział w tym tygodniu władzom, że w 2008 roku zwrócił się do Spacey'a z prośbą o pomoc w rozwoju jego kariery - informuje gazeta "The Sun". Podwójny zdobywca Oscara miał wtedy zaprosić 23-letniego wówczas mężczyznę do swojego domu w południowym Londynie. Spacey był wóczas dyrektorem artystycznym teatru The Old Vic (pełnił tę funkcję od 2004 do 2015 roku).

Początkujący aktor, obecnie 32-letni, powiedział policji, że razem z Spacey'em palił marihuanę i w czasie tej czynności zemdlał. Mężczyzna po odzyskaniu przytomności stwierdził, że Spacey uprawia z nim seks oralny. Powiedział gwieździe "House of Cards", by przystała, po czym uciekł z jego domu. Spacey rzekomo ostrzegał go, by nie mówił nikomu, co się stało.

Mężczyzna wręczył swoją skargę policji w Londynie we wtorek, ta z kolei przekazała ją do Scotland Yardu. Służba poinformowała w piątek, że prowadzi dochodzenie w tej sprawie, ale nie nazwała Spacey'a domniemanym napastnikiem.

Sam Kevin Spacey na razie nie odniósł się do sprawy.

30 października inny aktor Anthony Rapp zarzucił Spacey'emu, że ten czynił mu awanse seksualne w 1986 roku. Rapp miał wtedy zaledwie 14 lat. 58-letni dziś Spacey oświadczył na Twitterze, że nie pamięta tamtego incydentu, ale podkreślił, że jeśli rzeczywiście dopuścił się wtedy molestowania seksualnego, to "szczerze przeprasza" za "głęboko niestosowne zachowanie po pijanemu". Dodał, że postanowił teraz żyć jako gej.