Malarz zwany celnikiem

Przez całe życie kilka jego dzieł przechowywał Pablo Picasso, który doceniał jego sztukę, ale też Henri Rousseau był malarzem fantastycznego świata.

Aktualizacja: 08.09.2017 14:07 Publikacja: 08.09.2017 14:03

Foto: Planete+

Znany z przedstawień dżungli, jak i z dziecięcej wyobraźni, zwany „celnikiem” - w istocie nie był twórcą oczywistym. Zaczął malować mając lat 41 i za sobą 20 lat zajmowania się rejestracją towarów dostarczanych rzeką do Paryża w urzędzie akcyzowym. Przyjechał do tego miasta w 1868 w wieku 24 lat i wiedząc, że najważniejsza jest praca, a dopiero potem spełnianie marzeń.

Był już całkiem dojrzałym człowiekiem, gdy porzucił pracę, podążając za marzeniem o sławie. Wprowadził się do skromnej pracowni na Montparnasse i wysłał do wydawcy swoją autobiografię – nie zyskała uznania, więc nigdy nie została opublikowana. 
Jej pierwsze zdania brzmiały: „Henri Rousseau, malarz, Urodzony w Laval w 1874 roku, przez ubóstwo rodziców zmuszony do wyboru ścieżki innej niż ta, do której wzywała go muza. Po wielu trudach i cierpieniach dał się poznać licznym artystom, którzy go otaczali. Doskonaląc się w wybranym gatunku, który sobie upodobał, jest na najlepszej drodze, by stać się jednym z najwybitniejszych malarzy realistycznych”…

W 1890 roku Rousseau namalował autoportret przedstawiający go tak, jak sam siebie postrzegał – pewnego siebie artystę na tle wieży Eiffla. Nie umiał jednak należycie namalować stóp, ani zapanować nad perspektywą. Infantylna technika jest dowodem na braki warsztatowe: proporcje są zachwiane, widać trudności z umieszczaniem sylwetek w przestrzeni.

Od początku Rousseau klasyfikowano jako artystę naiwnego i nie szczędzono kpin, gdy w 1885 roku po raz pierwszy został wystawiony w Salonie Niezależnych. Z zapałem zbierał wycinki prasowe o sobie i chociaż nie były pochlebne, wszelką krytykę przyjmował ze spokojem.

– Pierwszy raz zobaczyłam go w czasie jednego z wieczorków, które organizował dla artystów - opowiada Fernande Olivier, ówczesna muza Picassa, w archiwalnym materiale. - Okazał się uroczy. Był nieśmiały, wręcz bojaźliwy. Jednocześnie wyróżniała go niezwykła wiara w swoje malarstwo.

Łamał trzy klasyczne reguły perspektywy: detale oddalające się od tematu nie stają się u niego mniej wyraźne ani się nie kurczą, kolory w tle nie są przyćmione. Do tego przedstawiony świat pozbawiony jest perspektywy, co do tej pory było zarezerwowane dla abstrakcji.

Czuł więź ze światem, który wymyka się zmysłom, fascynował się duchami.
Podobno gdy tworzył z wyobraźni, drżał tak bardzo, że nieraz musiał otwierać okno. Malował świat coraz bardziej fantastyczny, wyzwolony z więzów rozumu. Nie dżunglę malował, a swoje wyobrażenie o niej. Mawiał, że kiedy przekracza granicę oranżerii – wchodzi do krainy snu. A sny właśnie były też inspiracją dla jego twórczości.

Picasso uważał, że twórczość Rousseau jest zmartwychwstaniem zapomnianej sztuki...

Premiera ciekawego francuskiego dokumentu „Henri Rousseau. Jak rodziła się nowa sztuka” zrealizowanego przez Nicolasa Authemana w sobotę 9 września o godz. 22 w Planete+.

Znany z przedstawień dżungli, jak i z dziecięcej wyobraźni, zwany „celnikiem” - w istocie nie był twórcą oczywistym. Zaczął malować mając lat 41 i za sobą 20 lat zajmowania się rejestracją towarów dostarczanych rzeką do Paryża w urzędzie akcyzowym. Przyjechał do tego miasta w 1868 w wieku 24 lat i wiedząc, że najważniejsza jest praca, a dopiero potem spełnianie marzeń.

Był już całkiem dojrzałym człowiekiem, gdy porzucił pracę, podążając za marzeniem o sławie. Wprowadził się do skromnej pracowni na Montparnasse i wysłał do wydawcy swoją autobiografię – nie zyskała uznania, więc nigdy nie została opublikowana. 
Jej pierwsze zdania brzmiały: „Henri Rousseau, malarz, Urodzony w Laval w 1874 roku, przez ubóstwo rodziców zmuszony do wyboru ścieżki innej niż ta, do której wzywała go muza. Po wielu trudach i cierpieniach dał się poznać licznym artystom, którzy go otaczali. Doskonaląc się w wybranym gatunku, który sobie upodobał, jest na najlepszej drodze, by stać się jednym z najwybitniejszych malarzy realistycznych”…

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Film
Nie żyje reżyser Laurent Cantet. Miał 63 lata
Film
Mastercard OFF CAMERA: „Dyrygent” – pokaz specjalny z udziałem Andrzeja Seweryna
Film
Patrick Wilson, Stephen Fry, laureaci Oscarów – goście specjalni i gwiazdy na Mastercard OFF CAMERA 2024
Film
Drag queen i nie tylko. Dokument o Andrzeju Sewerynie
Film
Kto zdecyduje o pieniądzach na polskiej filmy?