Barbara Hollender poleca nowości DVD

Tym razem dwa głośne polskie filmy: zwycięzca ubiegłorocznego festiwalu gdyńskiego - „Ostatnia rodzina” Jana P. Matuszyńskiego i nagrodzony Grand Prix „Jestem mordercą” Macieja Pieprzycy. Filmy całkowicie różne, ale oba ogromnie interesujące. Jeśli ktoś nie zobaczył ich w kinie – koniecznie niech sięgnie po płytę.

Aktualizacja: 26.02.2017 07:52 Publikacja: 25.02.2017 23:01

Barbara Hollender poleca nowości DVD

Foto: Hubert Komerski/ materiały prasowe

Ostatnia rodzina, reż. Jan P. Matuszyński

Kino Świat

Historia malarza Zdzisława Beksińskiego. Opowieść o rodzinie megazdolnej, ale dotkniętej depresją. O mroku przechodzącym z pokolenia na pokolenie. Ojciec, inteligent, wielki artysta, autor obrazów pełnych strachu  i śmierci. Syn – świetny dziennikarz muzyczny i tłumacz. Naznaczony chorobą i obsesją śmierci, nadpobudliwy, przeżarty przez niepokój, agresywny, kilka razy usiłujący popełnić samobójstwo. A wreszcie Zofia Beksińska – żona i matka, próbująca wprowadzić do ich domu choć trochę normalności.

Ta rodzina ma bardzo sumienną dokumentację - opisana przez Beksińskiego w jego dziennikach, nieustannie nagrywana i filmowana przez niego kamerą. Ale przecież niełatwa do zrozumienia. Matuszyński potrafił zbliżyć się do jej tajemnicy, pokazać depresję, która trawiła ojca i syna, każdego inaczej, odtworzyć ich skomplikowane relacje, oddać atmosferę niepokoju, a jednocześnie uczucie, które ich wszystkich łączyło.

W tle zaś naszkicował kawał Polski, bo film zaczyna się w 1977 roku, a kończy w roku 2005, wraz ze śmiercią Zdzisława. Na ścieżkach między blokami stojącymi przy warszawskiej ulicy Sonaty, w małych mieszkaniach odbija się nastrój tamtych trzydziestu lat.

Znakomite kreacje stworzyli tu Andrzej Seweryn i Aleksandra Konieczna, ciekawy, choć nieco przerysowany jest Tomasz Beksiński w interpretacji Dawida Ogrodnika. To oni pomogli Matuszyńskiemu stworzyć klimat „Ostatniej rodziny”. Wyrazisty i wciągający. Zresztą, może jest to opowieść o nas wszystkich? O naszych lękach i problemach? O istocie wspólnego życia, gdzie potrzeba poczucia bezpieczeństwa walczy z potrzebą wolności, gdzie przeplatają się miłość, troska, zmęczenie, strach o najbliższych, zniewolenie. W swojej opowieści o Beksińskich Matuszyński dotknął czegoś, co było problemem nie tylko tej jednej rodziny. Czegoś, co zapełnia dziś fotele u psychoterapeutów.  Zrobił film bolesny, bardzo dojrzały.

Jestem mordercą, reż. Maciej Pieprzyca

Next Film

W latach 1964-70 w Zagłębiu i na Śląsku z rąk seryjnego mordercy zginęło 14 kobiet, 7 innych zostało ciężko poszkodowanych. Oskarżony o te zbrodnie Zdzisław Marchwicki, został skazany na karę śmierci, którą wykonano w 1977 roku. Do dziś jednak sprawa budzi wiele kontrowersji i pytań.

Bohaterem zainspirowanego tą sprawą filmu Macieja Pieprzycy jest pułkownik, który coraz bardziej wikła się we własne śledztwo. Dysponuje tylko poszlakami, a inny trop prowadzi do psychicznie chorego samobójcy. Ale milicja potrzebuje sukcesu i pokazowego procesu. On sam też czuje się w potrzasku. Stał się bohaterem, dostał awans, nowe mieszkanie, talon na kolorowy telewizor. Miałby przyznać się do błędu? Pójść na dno? Pieprzyca obserwuje jego relacje z człowiekiem, którego schwytał, coraz bardziej świadome zapadanie się w fałsz.

Atutem filmu są skrupulatnie odtworzone realia socjalizmu. Szaro-bure ulice, uroczystości „uświetnione” obecnością pierwszego sekretarza. Przede wszystkim jednak „Jestem mordercą” to film o opartym na kłamstwie świecie, w którym każda metoda jest dobra, by uzasadnić sukces panującej ideologii. Świetne, niepokojąco aktualne kino.

Ostatnia rodzina, reż. Jan P. Matuszyński

Kino Świat

Pozostało 98% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Film
Rusza 17. edycja Międzynarodowego Festiwalu Kina Niezależnego Mastercard OFF CAMERA
Film
Marcin Dorociński z kolejną rolą w Hollywood. W jakiej produkcji pojawi się aktor?
Film
Rekomendacje filmowe na weekend: Sport i namiętności
Film
Festiwal Mastercard OFF CAMERA. Patrick Wilson z nagrodą „Pod prąd”
Film
Nie żyje reżyser Laurent Cantet. Miał 63 lata